sobota, 29 grudnia 2012

Fiveteen. ''Czasami, za dużo sobie wyobrażamy''

*oczami Skyler*


Mimo tego, że wciąż nie miałam ochoty na zabawę chwyciłam dłoń Harrego. Zeszliśmy po schodach do salonu. Leciała wolna piosenka. Zaczęliśmy powoli się kołysać. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i spojrzał mi w oczy. Pocałowaliśmy się delikatnie. Oparłam głowę o ramię Loczka i ujrzałam ją. Stała tam i gapiła się na mnie.  Gdy zauważyła, że ją zauważyłam powiedziała bezdźwięcznie tylko ''Już po tobie'' i wyszła z pokoju. Trochę mnie to przeraziło. Oderwałam się od Harrego.
-Coś się stało? -spytał swoim pięknym chrapliwym głosem.
-Ja... Muszę... już iść...
-Ale co się sta...- nie zdążył dokończyć, gdyż wybiegłam z imprezy. Sama nie wiem dlaczego. Wyszłam na dwór.ONA tam stała. Uśmiechnęła się do mnie tym swoim chamskim uśmieszkiem i pomachała ręką na znak, żebym podeszła.

*oczami Harrego*

Co się stało? Wyglądała jakby zobaczyła ducha. Zupełnie nie rozumiałem tej sytuacji. Od razu pobiegłem za dziewczyną. Nigdzie jej jednak nie było. Przyszła mi pewna myśl do głowy. Skierowałem się do najbliższego parku. I miałem racje. Siedziała na kamieniu koło małego stawu. Była cała zapłakana. Podszedłem do Sky i usiadłem koło niej.
-Hej, co się stało? Jeśli zrobiłem coś nie tak to...
-Musimy to skończyć.
-Co skończyć? 
-Nasz związek.
-Ale,dlaczego?
-Ja po prostu... -dziewczyna wstała- Nie daję rady, Harry.
-Ale...-próbowałem zrozumieć całą tą sytuacje.
-Przepraszam. 
Brunetka podeszła do mnie złapała mnie za rękę i pocałowała mnie w policzek. -Kocham cię. -szepnęła, a potem odeszła.
-Sky!
Dziewczyna jednak nie zatrzymała się i pobiegła w stronę taksówki. O co chodzi?? Tylko to pytanie miałem w głowie. Zrywa ze mną, a potem mówi, że mnie kocha. O CO TU DO CHOLERY CHODZI?

*oczami Sky*

Wsiadłam w taksówkę. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu. Kochałam go, ale co miałam zrobić? Dakota nie dała by nam być razem. Poza tym było mi jej szkoda... Tak było mi jej szkoda. Nie spodziewałam się tego wszystkiego co mi powiedziała... Zapłaciłam taksówkarzowi i wyszłam z pojazdu. Weszłam do domu i od razu skierowałam się do swojego pokoju. Opadłam na łóżko. W ciągu dwóch dni płakałam tyle, że trudno to sobie wyobrazić. I to wszystko z jego powodu. Może nie do końca to jego wina, ale... Po prostu ostatni raz kiedy tak płakałam to wtedy kiedy moich rodziców zabrakło.

~5 lat wcześniej, wigilia~
*narrator*

Wszystko było już gotowe. Stół nakryty, jedzenie już się grzało a rodzina siedziała już przy stole. Trzynastoletnia Skyler siedziała przy kominku głaszcząc Chanel, rodzinnego kotka. Byli wszyscy oprócz Lilly i Josha Forresterów, rodziców dziewczynki. 
Co chwila pani Forrester, babcia Sky spoglądała na zegarek. Mijały minuty, godziny...Gdy w ciszy czekania zadzwonił telefon. 
-Ja odbiorę! -krzyknęłam dziewczynka. Pobiegła do kuchni i sięgnęła po słuchawkę.
-Dzień dobry czy rozmawiam z kimś z rodziny Forrester?
Dziewczynka przytaknęła.
-A kim pani jest?
-Córką.
-Jest mi bardzo przykro informować panią o tym, ale...
-Co się stało?
-Pani rodzice, nie żyją.

~teraźniejszość~
*oczami Skyler*
To, jak się wtedy czułam jest nie do opisania. Mimo, że minęło 5 lat nigdy nie zapomnę tego głosu lekarza, który mówi ''...nie żyją''. Ile razy mi się to śniło i budziłam się z płaczem. Nie wiem co to miało wspólnego z obecną sytuacją. Przecież nie mogło mnie spotkać nic gorszego niż śmierć rodziców i to jeszcze w wigilię. Jednak czułam się tak samo okropnie. Leżałam na łóżku. I po prostu płakałam. Telefon cały czas mi dzwonił. Przychodziły sms'y i nagrywano wiadomości. Chyba nie muszę mówić od kogo. Wyłączyłam telefon i walnęłam nim w ścianę. Rozmowa z Dakotą uświadomiła mi bardzo ważną rzecz. Czasami, za dużo sobie wyobrażamy.

~~
Siemka! : 3 
Jak odczucia po rozdziale? Trochę namieszałam wiem, ale niedługo się wszystko wyjaśni :) Co w ogóle myślicie o piętnastce? Liczę na szczere opinie ;D
Pytania:
1) Co takiego Dakota powiedziała Sky?
2) Dlaczego Sky zerwała z Harrym?
3) Dlaczego Sky współczuła Dakocie?
4) Co będzie dalej?

Życzę Wam szalonego sylwestra! Miło spędzonego czasu w gronie przyjaciół i znajomych <3 I szczęśliwego nowego roku!Pamiętajcie Live While We're Young!

wtorek, 25 grudnia 2012

Fourteen. ''Ja wygrałam, ty przegrałaś''

Co to niby miało być?''Odwal się od niego, dobrze ci radzę''-ona mi groziła? Oparłam się o blat w kuchni i wzięłam głęboki oddech. Nie będę zawracać sobie nią głowy. Przecież Harry zapewniał mnie, że nic nie czuje do Dakoty i to tylko udawanie. To mi wystarczy. Zabrałam się za odpakowywanie chipsów. Musiałam zrobić wszystko sama, więc szybko wzięłam się do roboty. 

~2 godziny później~


Impreza już prawie gotowa. Salon wyglądał jak klub. Na stolikach było już jedzenie i napoje. W kącie pomieszczenia DJ rozkładał swój sprzęt. Wszyscy już byli na dole, oprócz Dakoty i Harrego. Egh..Mam nadzieję, że nie są teraz razem. 

Goście zaczęli się schodzić. Zaczęłam się rozglądać za Hazzą. Jego jak nie było, tak nie ma. Nie miałam ochoty na zabawę. Skierowałam się w stronę schodów. Poszłam do pokoju Harrego. Otworzyłam niepewnie drzwi. Loczek leżał na ogromnym łóżku z założonymi rękami za głowę i wpatrywał się w sufit. Na mój widok uśmiechnął się i skinął dłonią na znak, żebym weszła. Zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżku. 
-Czemu nie jesteś na dole z wszystkimi?- spytałam.
-Jakoś nie mam ochoty na zabawę.
-Z ust mi to wyjąłeś. -chłopak podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał na mnie pytająco.
-Coś się stało? -spytał i popatrzył na mnie z troską.
-Nie, po prostu trochę źle się czuję. 
Tak naprawdę nie chciałam brać udziału w imprezie przez Dakotę, ale to drobny szczegół, który pominęłam.
-W takim razie zapraszam koło siebie. -powiedział, poklepał miejsce koło siebie i znowu się położył. Posłusznie położyłam się koło Harrego. Chłopak objął mnie ramieniem. Mogłabym tak leżeć w nieskończoność. Czułam się po prostu bezpieczna. Obróciłam głowę w stronę Hazzy. Loczek również spojrzał na mnie. Te zielone oczy... Mówiłam już jakie były cudowne? Zbliżyliśmy się do siebie. Znajdowaliśmy się dosłownie centymetr od siebie, ale właśnie w tym momencie ktoś wszedł do pokoju.

*oczami Dakoty*


-Emm... Przepraszam. -powiedziałam i sztucznie się uśmiechnęłam. Sky leżała na przeciwko Harrego. Całowali się? SUKA. Mówiłam jej, że ma się trzymać z dala od niego. Kontynuowałam udawanie słodkiej dziewczyny -Na dole pojawili się fotoreporterzy i fanki dobijają się do drzwi. Louis mnie prosił, żebym cię zawołała.

Chłopak wstał popatrzył przepraszająco na Skyler i wyszedł z pokoju. Świetnie. Właśnie o to mi chodziło. Rzuciłam dziewczynie chamski uśmieszek typu ''ja wygrałam, ty przegrałaś''. Chciałam wyjść, ale ktoś złapał mnie za nadgarstek.

*oczami Skyler*


-To ty? -spytałam choć znałam odpowiedź.

-Ale co? -powiedziała udając głupią.
-Ty ściągnęłaś paparazzich i fanki.
-Oj Sky, po co miałabym to robić?
-No właśnie nie wiem. Ty mi powiedz.
W tym momencie dziewczyna wyrwała się z mojego uścisku i sama złapała mnie za nadgarstki i przyciągnęła do swojej twarzy.
-Mówiłam, że masz się trzymać od niego z daleka. -syknęła puściła moje dłonie i wyszła z pokoju. 
I znowu, CO TO MIAŁO BYĆ? Czy ona ma coś z głową? Usiadłam na łóżku. Czy ona czuję coś do Harrego? Nie...Pewnie znowu chce mi tylko dopiec. W tym momencie do pokoju wrócił Hazza.
-Przepraszam, już jestem. -chłopak przysiadł się koło mnie- Nie wiem skąd się wzięli ci paparazzi. Nigdy...
-Dakota. -przerwałam mu.
-Co Dakota?
-To Dakota po nich zadzwoniła.
-Niby po co?
-Bo mnie nienawidzi. -Chłopak spojrzał na mnie trochę zdziwiony.
-Nie myślisz, że może trochę przesadzasz? Dakota nie jest taka zła...
-Pff...Nie jest taka zła?!
-Sky nie jesteś czasem zazdrosna? Mówiłem ci przecież, że...
-Tak wiem, tylko udawanie, ale tu wcale nie chodzi o to...
-Chciałem powiedzieć, że mówiłem, że to ciebie kocham i pamiętaj o tym. 
-Ale... -chłopak nie pozwolił mi dokończyć, gdyż przerwał pocałunkiem. 
-Cokolwiek Dakota robi po prostu to olej, ok?
-Ok. -nie chciałam się z nim kłócić przez jakąś Dakotę. W końcu odpuści. Harry wstał z łóżka i podał mi rękę.
-To co, idziemy?
-Ale gdzie? -spytałam zdezorientowana.
-No, na imprezę!

~~

Siemka! : 3 Co tam u Was? Jak tam wigilii? Zadowolone? :D
Dobra, to jak pewnie zauważyłyście zmieniłam wygląd bloga, tamten zdawał mi się trochę za bardzo minimalistyczny. xd Jak Wam się podoba? Rozdział wyszedł jakiś krótki, ale obiecuję dłuższe :)
I pytania:
1) Co ogólnie sądzicie o rozdziale?
2) Co myślicie o zachowaniu Dakoty?
3) Czy w końcu da sobie spokój z utrudnianiem życia Sky i Harrego?
4) I co jeszcze Dakota wykombinuje?

sobota, 22 grudnia 2012

Thirteen. ''Ale masz ładną dziewczynę!''


Po dłuższym spacerze, stwierdziliśmy, że pora wracać.  Wsiedliśmy w taksówkę. Przez całą jazdę trzymaliśmy się za ręce. Dopiero, gdy podjechaliśmy pod mój dom, puściłam ją. Gdy wyszłam z auta usłyszałam głos Harrego. Odwróciłam się. Chłopak również wysiadł z pojazdu i kierował się w moją stronę.
-Ktoś cię zobaczy i co?
-Chciałem się pożegnać. -powiedział i przyciągnął mnie do siebie.  Spojrzeliśmy sobie w oczy. Jego zielone tęczówki spoglądały na mnie tak wyjątkowo. Nie dało się koło nich przejść obojętnie. Loczek delikatnie musnął moje usta, a potem przytulił do siebie.
- A jeszcze coś... -chłopak zaczął szukać czegoś w swojej kieszeni, a ja spojrzałam na niego pytająco. - Zostawiłaś telefon.
-Dzięki! -uśmiechnęłam się. - Ale dlaczego dajesz mi go dopiero teraz?
-Wiesz, jakbyś nie chciała ze mną chodzić, miałbym czym postawić ci ultimatum... -powiedział i szeroko się uśmiechnął. Pokiwałam głową na nie.
-Styles, chciałeś mnie przekupić moim telefonem?
-Taki był plan B.
Uśmiechnęłam się do chłopaka. Pocałowałam go w policzek na do widzenia.
-Mam nadzieję, że do szybkiego zobaczenia!
-Oj na pewno! -powiedział i wsiadł do taksówki.
Weszłam do domu i opadłam opierając się o drzwi. Spojrzałam na zegarek 01.34. CO ? Ile my łaziliśmy po tym parku? Wstałam z podłogi i skierowałam się do kuchni. Sięgnęłam po szklankę i nalałam sobie tzw. kranówki. Wzięłam duży łyk i odstawiłam pusty kubek do zlewu. Skierowałam się do góry. Przypomniało mi się, że Niall i Robyn zalegają w moim łóżku. Musiałam jednak dostać się do pokoju po piżamę. Prześpię się te jedną noc na kanapie. Przyłożyłam ucho do drzwi mojej sypialni, żeby sprawdzić, że nie usłyszę, żadnych dzikich dźwięków (if you know what I mean). Na szczęście było cicho. Uchyliłam niepewnie drzwi do pomieszczenia. Na moim łóżku leżała Rob wtulona w Nialla. Byli w ubraniu? Hmm... Dziwne. No nieważne. Sięgnęłam po piżamę i wyszłam z pokoju.
Skierowałam się ku łazience. Wzięłam szybki prysznic. Zeszłam na dół i położyłam się na kanapie. Przykryłam się kocem i wtedy zaczęły się moje wątpliwości. Czy my w ogóle damy radę utrzymać ten związek? Cała ta sytuacja przypominała mi jakiś film. Miałam nadzieję, że dobrze się zakończy. Zamknęłam oczy i zasnęłam. 
~rano~
Obudziły mnie promienie słońca. Odruchowo przymknęłam trochę oczy. Spojrzałam na zegarek. 9.29. Usiadłam i przetarłam twarz dłońmi. Wstałam z sofy i skierowałam się do łazienki. Spojrzałam w lustro. I jak zwykle zobaczyłam burzę nieułożonych włosów i lekkie sińce pod oczami. Umyłam twarz i zęby. Poszłam do mojego pokoju. Po cichu otworzyłam drzwi i weszłam do sypialni. Sięgnęłam po ubranie i weszłam do mojej łazienki. Gdy już chciałam wyjść z pomieszczenia usłyszałam głos:
-Sorki, że musiałaś na kanapie.
Podskoczyłam i odwróciłam się w stronę Nialla.
-Nie ma sprawy. Mam nadzieję, że wszystko już jest w porządku.
-W najlepszym. -uśmiechnęliśmy się do siebie. Chłopak spojrzał na słodko śpiąco Robyn. - Jest taka słodka, zwłaszcza kiedy śpi.
-Cała Robyn. Lepiej jej nie budzić, bo już nie będzie taka słodka. -w tym momencie oboje zaburczało nam w brzuchu.- Chodź zjemy coś. -zaproponowałam. Chłopak posłusznie wstał, ubrał buty i poszedł za mną do kuchni. Przygotowaliśmy naleśniki. Po 15 minutach zasiedliśmy przy stole z ogromnymi porcjami posiłku. Zabraliśmy się za jedzenie. W tym momencie do kuchni wkroczyła zaspana Rob. 
-Jecie beze mnie? Jak śmiecie?! -powiedziała udając obrażoną. Uśmiechnęliśmy się do siebie. Podałam przyjaciółce talerz. 
Nałożyła sobie równie olbrzymią porcje. Ja po trzech naleśnikach byłam pełna. Z podziwem patrzyłam jak moi przyjaciele sięgają po 12 naleśnika. Od samego patrzenia na to jedzenia było się najedzonym! 
-A jak tam z Harrym? -spytała Rob jedząc 13 naleśnika.
-Wolałabym o tym nie mówić... -w tym momencie oboje przestali zajadać i popatrzyli na mnie zdziwieni.
-Nie jesteście już razem?
-Jesteśmy...ale inaczej niż wcześniej.
-Yy... To ja posprzątam. -wybełkotałam, wzięłam talerze i zaczęłam je zmywać.

*oczami Nialla*
Gdy tylko Sky opuściła pokój. Spojrzałem pytająco na Rob, ale ona tylko wzruszyła ramionami. Mój telefon zadzwonił.
Co powiesz na imprezę? Dzisiaj o 19.00. Jak zwykle załatw coś do jedzenia! Pamiętaj, nie za dużo!! Zayn
-Co powiesz na imprezę? 
-Z chęcią pójdę. 
-Weźmy Sky, rozerwie się trochę.
Rob przytaknęła na mój pomysł.

*oczami Sky*
Zaczęłam zmywać te cholerne talerze. Nienawidziłam tego robić, ale musiałam mieć jakąś wymówkę. Co im niby miałam powiedzieć? ''Spotkamy się z Harrym, ale tylko ja i on o tym wiemy, bo teraz jego dziewczyną będzie Dakota''. Jak to brzmi? Sama jeszcze nie ogarniałam tej sytuacji, więc nie będę na razie o niej rozmawiać.
Położyłam talerze na suszarce i wytarłam ręce o ręcznik. Wróciłam do salonu, gdzie Robyn i Niall szykowali się już do wyjścia.
-Już idziecie?
-Tak, ale ty z nami. -powiedział promiennie Irlandczyk.
Spojrzałam pytająco. 
-Co się tak patrzysz, zbieraj się! -pogoniła mnie Rob.
Posłusznie skoczyłam po torbę i schowałam w niej telefon i portfel. Nawet nie wiedziałam gdzie idziemy. Wróciłam do przyjaciół.
-Więc gdzie idziemy?
-Najpierw do mnie do domu. Muszę się trochę ogarnąć. -powiedziała moja przyjaciółka poprawiając swoje włosy.
-A potem? -dopytywałam się.
-Niespodzianka. -uśmiechnął się blondynek.
-No...Niech wam będzie. Tylko poczekajcie chwilę... -powiedziałam i skierowałam się do pokoju babci. Staruszka widząc mnie uśmiechnęła się szeroko.
-Babciu, wychodzę z Niallem i Rob.
-Dobrze, słoneczko. -powiedziała i wróciła do oglądania jakiejś telenoweli. 
-Już. -uśmiechnęłam się do przyjaciół. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy w autobus. Trochę mnie zdziwiło, że nie jechaliśmy taksówką, ale najwidoczniej Niallowi nie przeszkadzało, że co przystanek podchodziło do niego mnóstwo fanek. Na przedostatnim przystanku podeszła do nas mała dziewczynka wyglądająca na jakieś 6 lat. Spytała się niepewnie o autograf i zdjęcie. Blondyn szeroko się uśmiechnął i oczywiście się zgodził.
-Dziękuję. Kocham cię! -powiedziała dziewczynka i szeroko się uśmiechnęła. Chłopak odwzajemnił uśmiech i popatrzył na Robyn.
-Masz konkurencje. -zwrócił się do mojej przyjaciółki.
W tym momencie dziewczynka zmierzyła wzrokiem Rob. Po chwili uśmiechnęła się i powiedziała do Nialla :
-Ale masz ładną dziewczynę!
-Wiem. -chłopak słodko się uśmiechnął.
-Jeszcze raz dziękuję za autograf, do widzenia!-powiedziała i uśmiechnięta wyszła z autobusu. Uśmiechnęliśmy się do siebie.
Wysiedliśmy na ostatnim przystanku, wysiedliśmy. Znajdowaliśmy się centralnie pod domem Rob. 
-Dobra za sekundę wracam. 
Powiedziała i faktycznie dziewczyna wróciła do nas ubrana po jakiś 5 minutach. Skierowaliśmy się w stronę sklepu. Niecałe 10 minut minęło a te głodomory już cały wózek jedzenia zapełniły!
Zrozumiałam, że szykuje się jakaś impreza. Załatwiliśmy jeszcze kilka spraw. Potem już taksówką zajechaliśmy pod dom chłopaków.
Skierowaliśmy się z torbami w stronę drzwi. Otworzył nam Zayn. Powitał nas uśmiechem i pomógł wnieść to całe jedzenie. Domyślam się kto to wszystko zje. W salonie byli wszyscy oprócz Harrego. Louis zaczął:
-Jest 16.00. Impreza jest na 19.00. Musimy ściągnąć jeszcze jakiegoś DJ'a i będzie dobrze! -uśmiechnął się do nas.
W tym momencie usłyszałam ten boski chrapliwy głos. Śmiał się. Odwróciłam się w stronę, gdzie usłyszałam ten dźwięk. Mina momentalnie mi zrzędła. Harry szedł razem z Dakotą i śmiali się?
Co ona w ogóle tu robiła? Chyba mnie nie zauważyli. Trochę niepewnie, ale przywitałam się z Harrym.
-Hej.
-O hej! -powiedział promiennie Loczek, po czym mnie przytulił.
-Pójdę do nich. -powiedziała ''słodko'' Dakota i poszła.
Dziewczyna wyszła, a ja popatrzyłam pytająco na chłopaka.
-Chyba nie jesteś zazdrosna?
-Pff...O NIĄ?
Harry przytulił mnie i pocałował w czoło. Złapał mnie za rękę i wróciliśmy do reszty. Dakota siedziała na kanapie i szczerzyła się do wszystkich. Usiedliśmy na kanapie koło Lou i Liama. 
Dakota wydawała się milutka jak mały kotek.
-A co u ciebie, Sky? -zwróciła się do mnie.
-W porządku. -powiedziałam tak zimno jak tylko umiałam.
Uśmiechnęła się do mnie, ale ja w jej oczach widziałam ten chamski uśmieszek. Zabraliśmy się za dzielenie obowiązków. 
Na złość to ja musiałam przygotować jedzenie wraz z Dakotą. -.-
Skierowałyśmy się bez słowa do kuchni. Gdy wszyscy zaczęli coś robić i zostałyśmy same Dakota znów stała się tą samą zimną suką.
Zabrałam się za wysypywanie chipsów do misek.
-Odwalisz się od Harrego? -syknęła wrogo.
-Miałam się ciebie spytać o to samo.
-Cóż, nie licz na to.
-Wyjęłaś mi to z ust.
W tym momencie do kuchni wszedł Louis.
-... i wtedy właśnie zrozumiałam, że to nie Sarah! -zarżała nagle. 
-O co ci... - nie zdążyłam dokończyć, gdyż Dakota przerwała mi śmiechem. 
-Widzę, że dobrze sobie radzicie. -powiedział Louis i wyszedł z kuchni. Uśmiech z twarzy Dakoty znikł od razu.
-Dobrze ci radzę, odwal się od niego. -powiedziała i wyszła z kuchni. 

~~
I jest trzynastka ^^ Co sądzicie? Jaram się bo już niedługo wigilia i urodziny Lou! : 3 Co byście chciały dostać? Ja dostałam już wymarzony prezent! PORA NA LANS, jadę na koncert do Berlina! Kochani rodzice! :) Wezmę polską flagę i będę nią machać i krzyczeć! XD I pytania:
1) Co sądzicie o zachowaniu Dakoty? DAKOTA = SUKA ?
2) Czy chłopcy uwierzą w ''słodką'' Dakotę?
3) Czy Dakota czuje coś do Harrego?

Życzę Wam wszystkim Stylesowych, Paynowych, Tomlinsonowych, Horanowych i Malikowych świąt! : 3 69 kg marchewki pod choinką, lusterek, mnóstwoo pysznego jedzenia oraz zalecam jedzenie barszczu widelcem (POWODZENIA xd)! ;) A tak na serio, to życzę Wam szczęścia, pomyślności, super prezentów, koncertu 1D w Polsce oczywiście i wszystko czego jeszcze chcecie! :D

wtorek, 18 grudnia 2012

Twelve. ''To było jak krótki i piękny sen z okropnym zakończeniem''

*oczami Sky*
Sięgnęłam po mój telefon. Była 19.37. Co ja niby teraz mam zrobić? Do domu nie wrócę, bo tam trwa romantyczna randka Nialla i Rob. Mam nadzieję, że trwa i się nie pozabijali.
Jeszcze raz spojrzałam na telefon, tym razem po to by się przejrzeć. Wyglądałam równie okropnie jak się czułam. Wokół mnie chodziło mnóstwo par, które trzymały się za ręce. Jeszcze kilka minut temu też tak chodziłam. Czułam się w jak jakimś filmie. Sama i zapłakana na ławce w parku, a wszędzie zakochane pary. Jestem taka głupia. Tak naprawdę w ogóle nie znałam Harrego, a zostawiłam dla niego prawdziwego przyjaciela. Po prostu się zakochałam. Jak jakaś małolata, którą z resztą byłam. W tym momencie zauważyłam JEGO. Nie, nie Harrego. Adama. Popatrzyłam w ziemię, nie chciałam, żeby mnie poznał. Za późno. Zobaczył mnie i pomachał mi ręką na powitanie. Podszedł do mnie, a ja modliłam się, żeby nie zauważył że płakałam. Usiadł na przeciwko mnie. Uśmiech znikł z jego twarzy.
-Czemu płaczesz? -no tak, Adam nie jest głupi, chyba trudno nie byłoby przeoczyć wielkich plam rozmazanego tuszu na mojej twarzy.
-To nic...
-Przecież widzę, mów ulży ci... -On był taki słodki mimo tego jak okropnie go potraktowałam i tak chciał się ze mną przyjaźnić i to nie tak jak to często bywa.
-Sama jeszcze nie wierzę w to co się stało. To było jak krótki i piękny sen z okropnym zakończeniem.
-Rozumiem cię. Pamiętaj, że każdy kiedyś musi mieć złamane serce.
W tym momencie zapadła niezręczna cisza. Nie wiedziałam czy w tym ''Rozumiem cię'' nie było ukrytego podtekstu. Teraz czułam, to co czuł Adam, gdy ja z nim zerwałam, ale on pewnie nie był, aż tak załamany. Chyba nie kochał mnie aż tak bardzo... Sama nie wiem co o tym myśleć. Wstałam, przetarłam łzy i powiedziałam:
-Będę już lecieć... 
-O nie, nie puszczę cię samej w taki stanie! -powiedział i uśmiechnął się troskliwie. -Chodź. 
Wsiedliśmy do taksówki. Jechaliśmy w ciszy. Po jakiś 10 minutach znaleźliśmy się pod moim domem. Wyszliśmy z auta. 
-Dziękuję.
-Za co?
-Że jesteś.
-I będę. -uśmiechnęliśmy się do siebie. Przytuliłam się do chłopaka. Zbliżył się do mnie. Czułam jego oddech na moich ustach, jednak oddalił się bez słowa i wszedł do swojego domu. Czy on chciał mnie pocałować? Stałam w tym samym miejscu wpatrując się w drzwi jego domu. Jednak po kilku sekundach ruszyłam w stronę mieszkania. Było mi głupio przerywać randkę Rob i Nialla, ale nie miałam wyjścia. Weszłam po cichu, żeby nie przeszkadzać, ale ku mojemu zdziwieniu ani Robyn, ani Nialla tam nie było. Była jednak babcia...? Co tu robi? Miała zostać jeszcze jeden dzień w Manchesterze. Chciałam niezauważalnie przejść po schodach do mojego pokoju, jednak znowu moja zręczność zawiodła. Potknęłam się o... dywan. Babcia spojrzała z kuchni na moje ''zwłoki'' leżące na środku pokoju i zaśmiała się. Wstałam i przeczesałam dłońmi włosy. 
-Już wróciłaś od Carly?
-Tak, tęskniłam.
-Ja też. -po tych słowach chciałam udać się do góry, jednak babcia zatrzymała mnie. 
-Możemy pogadać? -spytała staruszka.
-J-jasne.
-Co się stało?
-Nic...
-Yhm, a ta rozmazana maskara to taki nowy trend, tak? No więc...?
Nic nie odpowiedziałam. Moje oczy zaszły łzami. Babcia widząc to zostawiła naczynia i przytuliła się do mnie.
-Ciii...-uspokajała mnie. 
Nie wytrzymałam i opowiedziałam babci całą historię. Zdziwiło mnie, że wszystko zrozumiała, gdyż mówiłam bardzo szybko, na przemian płacząc. Nawet nie wiedziała nic o Harrym. 
-Czekaj, Harry był na ślubie Carly? Taki dość ładny chłopak w brązowych lokach?
Pokiwałam twierdząco głową.
-Dzisiaj jak wracałam zatrzymał mnie i prosił mnie żebym ci to przekazała. -mówiąc to wstała i sięgnęła po swoją torebkę.Babcia wręczyła mi kartkę- Pamiętaj tylko, że nieważne co ci tu napisał, jesteś wspaniała i nic tego nie zmieni. -powiedziała, pocałowała mnie w czoło i poszła do swojej sypialni. Wzięłam głęboki oddech i rozdarłam kopertę. 
Sky!
Posłuchaj, wiem jak to wygląda z twojej perspektywy, ale to naprawdę nie jest tak jak myślisz. Musimy ze sobą porozmawiać!
Niby dlaczego miałabym z nim rozmawiać?-zadałam sobie to pytanie w myślach i czytałam dalej.
Pewnie teraz zadajesz sobie pytanie, czemu miałabyś mnie wysłuchać. Czemu? Bo cię kocham. Proszę, bądź na Leicester Square o godzinie 20.30. Będę na ciebie czekać. xx
Spojrzałam na zegarek. 20.17. Hmm... Leicester Square jest na drugim końcu miasta. Nawet jeśli wezmę taksówkę to nie zdążę 2 niecałe 15 minut tam dojechać. Ostatni autobus przyjedzie za 5 minut. Sięgnęłam po telefon i... Nie było go. Świetnie. Weszłam do pokoju babci. Coś mi się przypomniało.
-Babciu, a gdzie jest Robyn i Niall?
-O to się nie martw, tylko raczej będziesz musiała dzisiaj spać na kanapie. -uśmiechnęła się pogodnie.
-To ja lecę.
-Gdzie?
-Muszę z nim pogadać...
-Dobrze, tylko... Uważaj na siebie.
Pokiwałam głową i pobiegłam na autobus. Gdy doszłam już na przystanek, autobus już stał. Wbiegłam szybko do środka. W środku było prawie pusto. Tylko jakiś dres i starsza pani. Zajęłam miejsce i zaczęłam moje rozmyślenia. On napisał, że mnie kocha? To czemu ze mną zerwał? I co z tym wszystkim ma wspólnego Dakota?
Czy Harry kłamie pisząc, że mnie kocha? Do głowy przychodziło mi mnóstwo pytań.
Po jakiś 25 minutach znalazłam się na umówionym miejscu. Siedział na ławce i wpatrywał się w malutki staw. Usiadłam nieśmiało koło chłopaka. W ogóle nie zareagował. Po dłuższej chwili, ja zaczęłam rozmowę:
-Po co mnie tu ściągnąłeś?
-Bo chcę ci to wszystko wyjaśnić.
-Niby co? Że mnie nie kochasz?
-Kocham cię. Jak nikogo innego. Uwierz mi. W ogóle nie chciałem z tobą zrywać!
-To dlaczego zerwałeś?! -krzyczeliśmy sobie w twarz.
-Bo...-trochę się uspokoił i westchnął- Posłuchaj, ojciec Dakoty jest szefem wytwórni, z którą mamy podpisany kontrakt. Niedługo wydaje ona debiutancką płytę i menadżerowie stwierdzili, że to będzie wspaniała promocja, gdy będzie ona się ''spotykać'' jednym z nas. Miała wybrać jednego z nas. Rozumiesz? Traktują nas jak przedmioty. Nie wiem dlaczego, ale Dakota wybrała właśnie mnie. 
Kazali mi się z tobą spotkać i zerwać. Protestowałem, więc powiedzieli, że mam się z tobą spotkać w studiu, żeby mogli dopilnować, że zrobię to co mi kazano.
-Czyli, gdy ze mną zrywałeś Dakota i inni ludzie widzieli jak płaczę i wybiegam?
Harry lekko skinął głową, co miało oznaczać, że tak właśnie było.
-Świetnie. -powiedziałam sarkastycznie.
-Wiem, jak to wygląda, ale proszę zostań ze mną.
-Przecież sam powiedziałeś, że nie mogę.
-Nie to miałem na myśli. Możemy się spotykać, ale w tajemnicy.
-Że niby jak w jakimś filmie? Harry, to nie ma sensu. Jak będziesz z Dakotą...
-Kochasz mnie? -przerwał mi. Czy ja go kochałam? Ostatnie dni myślałam tylko o nim. Gdy go nie było tęskniłam. Gdy zerwał płakałam jak nigdy. 
-Przepraszam, to chyba faktycznie nie ma sensu, jeśli... -chłopak wstał i chciał odejść, ale ja złapałam jego rękę. Popatrzył na mnie. 
-Znamy się jakieś 2 tygodnie, a nie wiem jak wytrzymałam te 18 lat mojego życia bez ciebie. Kiedy cię nie ma czuję się samotna. Kiedy trzymasz mnie za rękę nie chcę żebyś ją puszczał. Kiedy się całujemy nie chcę przestawać. Jak ty to robisz, że nie mogę myśleć o nikim innym? 
Chłopak uśmiechnął się i przytulił mnie do siebie. Chłopak popatrzył mi w oczy i teraz byłam już stuprocentowo pewna, że go kocham. Zbliżyliśmy się do siebie i pocałowaliśmy. Brakowało mi jego ciepła. Tak naprawdę ostatni raz całowaliśmy się jakieś 4 godziny temu, jednak przez te 240 minut tyle się wydarzyło. Byłam szczęśliwa, zdziwiona, zrozpaczona, a teraz znowu jestem szczęśliwa, choć już nie tak samo. Nie będziemy mogli swobodnie się spotykać, ale nie chciałam się tym teraz martwić. Teraz liczył się tylko on. Oderwaliśmy się od siebie. Harry podał mi rękę.
-A co jak ktoś nas zobaczy?
-Jesteśmy na drugim końcu miasta w nocy.
Uśmiechnęłam się i wzięłam jego dłoń.
Spacerowaliśmy po parku.
-Teraz wszystko będzie inne, co?-spytałam, choć znałam odpowiedź.
-Będę się ''spotykał'' z Dakotą, tak przynajmniej wszyscy będą myśleć. -Chłopak zatrzymał się.- Chciałbym, żebyś wiedziała, że jeśli będę trzymać ją za rękę czy przytulał to nie będzie to samo co z tobą. 
Uśmiechnęłam się do chłopaka i wtuliłam się w niego. Mimo, że miałam mnóstwo obaw, że nie mogłam być wszystkiego pewna, naprawdę milion wątpliwości, wiedziałam jedno. Kocham Harrego i nie będę umiała żyć bez niego.

~~

Od razu przepraszam za ten rozdział :c Wiem, że nie wyszedł. Nie mogłam się za niego zabrać. Mam nadzieję, że jednak nie jest aż tak beznadziejny. :) 
Pytania:
1) Czy Harremu i Sky uda się się utrzymać ich związek w tajemnicy? 
2) Jak będzie zachowywać się Dakota?
3) Co ogólnie myślicie o rozdziale? 
4) Nie wiem o co się spytać, może co tam u was? xd
Na koniec zachęcam do głosowania w ankiecie :) Chciałabym zobaczyć ile was jest :D

piątek, 14 grudnia 2012

Eleven. ''Ciesz się nią, póki jeszcze możesz''

Co ona tu robiła? Mam nadzieję, że do nas nie podejdzie, że nie jest aż taką suką. Modliłam się w duchu.
D: Ooo, SKYLER, widzę, że dobry towar! Za dobry jak dla ciebie!-a jednak.
Ja: Odwal się, Dakota!
D: No Harry ''ciesz się'' nią, póki jeszcze możesz! -powiedziała rzuciła chamski uśmieszek w moją stronę i odeszła.
O co jej chodziło? Spojrzałam na Harrego. Wyglądał na zszokowanego. Potrząsnął głową i poszliśmy dalej. Zachowywał się jakby nic się nie stało. Faktycznie, nic się na razie nic istotnego się nie wydarzyło, ale czułam, że COŚ się stanie i to nie będzie nic przyjemnego.
Szliśmy w ciszy. Najchętniej zasypałabym go pytaniami. O co chodziło z tym ''do czasu''? I skąd oni się znali? A no tak, chodzą razem na imprezy,a Dakota przystawiała się do Nialla.
Jedna, jedyna pewna odpowiedź. Mimo, że chciałam wręcz wykrzyczeć te pytania szłam w ciszy trzymając dłoń Hazzy. Stanęliśmy przed dość nowoczesnym budynkiem. W Londynie mieszkam od urodzenia, ale nigdy nie wiedziałam co tu się znajduje. Weszliśmy przez szklane drzwi. W środku było ciemno. Drogę rozjaśniały tylko małe światełka awaryjne. Szliśmy długim korytarzem, gdy weszliśmy do pomieszczenia na końcu. Od razu zrozumiałam gdzie się znajdujemy. Było to studio nagrań. 
H: Oto nasze studio! Chciałem ci je pokazać i...
JAK ON MÓGŁ UDAWAĆ, ŻE NIC SIĘ NIE STAŁO?! On coś gada o studiu, a ja tu przeżywam męki.
Ja: O co chodziło Dakocie? -wybełkotałam.
Uśmiech z jego twarzy zniknął w trybie błyskawicznym. Popatrzyłam na niego oczekując odpowiedzi.
H: Wiesz... ja... 
Ja: Powiesz, o co chodzi?
H: My nie możemy być razem...
CO?! Zapewniał, że mnie kocha. Do oczu napłynęły mi łzy. Moje jak dotąd zdrowe i wielkie serce, roztrzaskało się na milion części.
Ja: To Dakota...?
H: Tak. -przerwał mi chłodno.
Jedno słowo, jedna sylaba, zrujnowała całe moje życie. Tym razem nie udało mi się opanować łez. Ciekły z moich oczu jak oszalałe. Wybiegłam z pokoju, próbując je zatrzymać, jednak nadal leciały. Usłyszałam za sobą głos Harrego. Chciał mnie dobić? Na przykład tekstem typu: ''Nigdy cię nie kochałem''. Wyszłam, a raczej wybiegłam ze studia. Skierowałam się w stronę parku. Usiadłam na ławce i najzwyczajniej w świecie ryczałam. Jak dziecko, któremu zabrano ulubioną zabawkę. Mimo, że nigdy nie wyznaliśmy sobie swoich uczuć, sądziłam, że mnie kocha. A przynajmniej czuję do mnie coś więcej. Byłam po prostu głupia i naiwna. Pewnie miał z Dakotą niezły ubaw. Po chwili uspokoiłam się lekko. Nie będę przez niego płakać, nieważne jak cholernie to boli. 

*oczami Robyn*

Leżeliśmy z Niallem na kanapie zajadając się 10 porcją spaghetti. Co jak co, ale my to jedliśmy dużo.  W sumie w ogóle mnie już nie ciekawiło, dlaczego Dakota przystawiała się do Nialla. Liczyło się to, że się kochamy. W telewizji leciała jakaś beznadziejna komedia romantyczna. Nienawidziłam tego gatunku. Wraz z Irlandczykiem wyśmiewaliśmy każdą scenę w filmie.
Ja: Założę się, że zjem więcej ciasta czekoladowego niż ty!
N: Oj nie wiesz z kim zadarłaś! O co będziesz musiała zrobić?
Ja: Jeśli przegram to cię pocałuję, ale jeśli ty przegrasz to ty mnie pocałujesz!
N: Szykuj usta!
Ja: Oj chciałbyś!
Zabraliśmy się za wcinanie ciasta. Po jakiś 15 minutach nie było całego tortu. 
Ja Wygrałam!
N: Oj nie! Ja zjadłem 14 ogromnych kawałków!
Ja: Ja też zjadłam 14, ale większych!
N: Pff, twoje to był jakiś rozmiar light!
Ja: A niech ci będzie, chodź tu. -powiedziałam i pocałowałam chłopaka w usta. Potem najedzeni wróciliśmy do oglądania jakże ''fascynującego'' filmu.
Śmialiśmy, wygłupialiśmy, gdy do drzwi ktoś zadzwonił.
Ja: Pewnie Sky i Hazza. Otworzę. 
Wstałam i ruszyłam powolnym krokiem. Otworzyłam drzwi, a przede mną stała... Babcia Skyler?
Staruszka popatrzyła na mnie trochę zdziwiona, jednak po chwili się uśmiechnęła.
B.S.:Hej, kochanie. Jesteś ze Sky?
Ja: Yyy... Tak, jakby ich... to znaczy jej...
W tym momencie Nialler wparował i krzyknął:
- I CO BYŁO RUCHANIE?! -Gdy otworzył oczy i zobaczył przed sobą staruszkę, momentalnie popatrzył w ziemię.
Zapadła tak niezręczna cisza, że aż trudno to opisać. Wpuściłam babcię Skyler do środka. Otworzyła szeroko oczy. W całym domu był ''lekki'' bałagan. Na kanapie były rozwalone koce i wszędzie walała się czekolada. W okół sofy leżały resztki po naszym ''konkursie'' i spaghetti, a w kuchni cały zlew zawalony był brudnymi naczyniami. Po chwili jednak na twarzy pani Forrester zawitał uśmiech.
B.S.: Była taka impreza i mnie nie zaprosiliście?  Lećcie do góry, ja posprzątam.
Trochę mnie zatkało. TROCHĘ... RACZEJ BARDZO. 
Ja: Przepraszamy my...
B.S.: Spokojnie, rozumiem też byłam kiedyś młoda. Idźcie do góry, tylko pamiętaj, że masz dopiero 18 lat i ...
Ja: Spokojnie. Dziękujemy i przepraszamy.
B.S.:Nie ma sprawy. -uśmiechnęła się do nas pogodnie.
Skierowaliśmy się lekko (a wręcz BARDZO) zdziwieni sytuacją do pokoju Sky. Gdy tylko zamknęliśmy drzwi, wybuchnęliśmy śmiechem.

~~

Siemka! : 3 
Dzisiaj taki krótki, ale dość dużo się dzieję :) Jeśli będą komentarze to dodam nn jutro bądź w niedzielę. Mam dużo wolnego czasu... Leżę chora w łóżku :/ No, ale nieważne. Co sądzicie o rozdziale?
+ pytanka:
1) O co chodziło Dakocie?
2) Czy Dakota i Harry są razem?
3) Dlaczego zerwał ze Sky?
4) Co tak naprawdę myśli babcia Sky? 
Zostawiam Was z tymi pytaniami .xx 

PS 

mój ask- http://ask.fm/TheMrsHazza
mój twitter- https://twitter.com/TheMrsHazza
(na tt informuję o nowych rozdziałach) 

wtorek, 11 grudnia 2012

Ten. ''Kochasz go?''

Obudziły mnie promienie słońca. Przetarłam oczy dłońmi. Obróciłam się w prawo. Robyn nie było koło mnie. Podniosłam się lekko. Zobaczyłam moją przyjaciółkę siedzącą na parapecie i wpatrującą się w okno. Wstałam i podeszłam do przyjaciółki.
R: Myślisz, że on coś do mnie czuł? -powiedziała wciąż patrząc się w okno.
Uśmiechnęłam się lekko i usiadłam na przeciwko Robyn.
Ja: Czuł, i nawet teraz czuje do ciebie coś wyjątkowego.
Dziewczyna popatrzyła na mnie zdezorientowana.
R: Skąd wiesz?
Ja: Yyy...Przeczucie. -nie chciałam mówić przyjaciółce o moim ''tajemnym'' spotkaniu.
Przytaknęła jakby uwierzyła.
Wpatrywałyśmy się w wschód słońca. Popatrzyłam na kumpelę. Naprawdę cierpiała, dlatego chciałam jej pomóc. Mój plan zaczynał się trochę brutalnie. Domyślałam się jak zareaguję, ale spytałam prosto z mostu:
Ja: Rob, kochasz go?
Po policzkach brunetki popłynęły łzy.
R: Tak. -powiedziała, a potem wtuliła się we mnie.
Zaśmiała się lekko i otarła łzy.
R: Przepraszam, to głupie. On mnie nigdy przecież nie pokocha.
Ja: Nigdy nie mów nigdy. -powiedziałam i uśmiechnęłam się do przyjaciółki. Zaczęłam zbierać swoje rzeczy.
R: Już idziesz? Jest 6.00 nad ranem...
Ja: Mam coś do załatwienia. A właśnie masz wolny wieczór?
R: Chciałam zwinąć się w kłębek i rozczulać się na sobą.
Ja: Przyjdź do mnie dziś o 18.00. Mam niespodziankę.
Nie czekając na odpowiedź pożegnałam się z kumpelą i wyszłam z pokoju. Dostałam sms'a od Carly:
''Babcia zostanie na jeszcze jeden dzień. Nie ma za co .xx''
To była część mojego planu. Nie mogłam zorganizować romantycznej randki, gdyby babcia była w domu. Poszłam do sklepu. Kupiłam wszystko co było potrzebne. Ani Niall, ani Rob nie znali mojego planu, więc ja musiałam wszystko przygotować. Mój telefon znowu zabrzęczał. Tym razem na wyświetlaczu pojawił się ''Harry''.
''Może przyda ci się pomoc? :)''
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Harry był taki słodki. Trochę mnie zdziwiło, że o 6.00 rano nikt nie śpi, ale cóż. Szybko odpisałam Hazzie, że nie pogardzę jego pomocą. Schowałam telefon do torby i pomaszerowałam w regały. 
~16.30~
W drzwiach stał Harry. Podeszłam do niego i przytuliłam go. Chłopak objął mnie w pasie i dał mi namiętnego całusa w usta. 
Ja: Dzięki, że jesteś.
Powiedziałam i podałam chłopakowi fartuch.
Zaczęliśmy przygotowywać romantyczną kolację. Nie chciałam się chwalić, ale całkiem dobrze szło mi gotowanie. Postanowiłam zrobić spaghetti, gdyż jak byłam mała powiedziałam, że prawdziwa randka to tylko taka jak ''Zakochanym Kundlu''. Takie dziecięce marzenia. Rozporządziłam zadanie po między mną a Harrym.
Zaczęłam kroić warzywa i przygotowywać sos, gdy Harry zaśmiał się lekko.
Ja: Co?
H: Jak ty to robisz, że jesteś taka idealna?
Uśmiechnęłam się i podarowałam chłopakowi buziaka w policzek. 
Ja: Nie komplementuj, tylko gotuj. 
Chłopak od razu zabrał się za swoje zadania.
~17.55~
Ciasto stało już gotowe w lodówce, a sos do makaronu gotował się.
Ja: Harry, wpuść ich jakby co i nie pozwól żeby się zabili. Ja idę się troszeczkę ogarnąć.
H: Jasne, nie ma sprawy.
Uśmiechnęłam się i pobiegłam do góry.

*oczami Robyn*

Stałam przed drzwiami do domu mojej przyjaciółki. Nie wiedziałam co ta wariatka przygotowała. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam do drzwi. Ku mojemu zdziwieniu drzwi otworzył mi uśmiechnięty Hazza... w fartuchu. O co tu chodzi?
Ja: Emm...Hej.
H: Hej. -powiedział i wpuścił mnie do środka. Nie mogłam uwierzyć kto siedzi na kanapie. CO ON TU ROBIŁ? Niall wyglądał na równie zdziwionego, że mnie widzi. 
Ja: CO on tu robi?
N: CO ona tu robi? -powiedzieliśmy jednocześnie. 
Popatrzyłam na Harrego. Chłopak uśmiechał się. 
W tym momencie usłyszałam głos przyjaciółki:
-Macie randkę.Nie przyjmuję od mowy. Macie się pogodzić, a jak nie to będziecie mieć ze mną do czynienia.
N: Ale...
Ja: No co ty... -oboje zaprotestowaliśmy.
S: Żadnych ale! Wychodzimy teraz z Harrym, a jak wrócimy macie być pogodzeni!
Sky widocznie była odstawiona na randkę. Chciałam protestować, ale gdy ona się na coś uprze to nie przyjmuje odmowy, z resztą tak jak ja. Po chwili Sky wyszła z Harrym. Nim się spostrzegłam zostaliśmy sami. 
N: Słuchaj, ja nic nie wiedziałem... 
Nic nie odpowiedziałam. Myślałam tylko o jednym. CZY ON MNIE KOCHA? Skoro Sky to uknuła, a mi powiedziała, że on coś do mnie czuję to znaczy... NIE. Na pewno nie. Chyba... Nie mogłam znieść niepewności. Zrobiłam tak jak moja przyjaciółka. Po prostu spytałam się:
R: Kochasz mnie?
Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony. Spojrzałam w jego piękne niebieskie oczy. WYŚMIEJĘ MNIE... Przynajmniej będę pewna.
Irlandczyk spojrzał w moje oczy. Zbliżył się do mnie i objął moją twarz swoimi dłońmi. Delikatnie mnie pocałował i powiedział:
-Oczywiście. Jak nikogo innego.
Patrzyliśmy sobie w oczy. Nieoczekiwana taką odpowiedzi uśmiechnęłam się szeroko, a po moim policzku spłynęła łza. Nial przetarł ją i spytał:
-Coś się stało?
-Tak, też cię kocham. -Popatrzyłam na blondyna. Te piękne niebieskie oczy, ten uśmiech sprawiały, że czułam się szczęśliwa.

*oczami Skyler*

Uff, wyszliśmy z domu. Mam nadzieję, że w końcu się pogodzą. 
Szliśmy z Harrym za ręcę. Tak naprawdę byłam tak zaabsorbowana randką Nialla i Rob, że w ogóle nie miałam pomysłu na moją randkę. Zdałam się na Harrego, i chyba on wiedział dokąd zmierzamy. 
H: Wiesz, pomyślałem, że może przejdziemy się parkiem, a potem przygotowałem niespodziankę... -powiedział tajemniczo.
Ja: Hmm... No nie wiem, a co to za niespodzianka?
H: Przecież to niespodzianka nie powiem ci!
Zaczęliśmy się przekomarzać, oczywiście po przyjacielsku.
Nasze wymądrzanie się nawzajem i śmiechy przerwała ona.

~~

Siemka : 3 
Wiem, zawaliłam :c Rozdział mi się zbytnio nie podoba, ale dedykuję go zajebistej Fałek ♥ Liczę na komentarze, tak jak pod ostatnimi notkami ;D Pytanka:
1) Co ogólnie sądzicie o rozdziale?
2) Jak dalej potoczy się randka Nialla i Rob?
3) Kogo Sky i Hazza spotkali w parku i co planuje Harry?
Dzięki za czytanie mojego bloga .xx

piątek, 7 grudnia 2012

Nine. ''Z nim wszystko jest inne''

Skierowaliśmy się w stronę kuchni. Wstawiłam wodę na kawę i zabraliśmy się za robienie naleśników. Usiedliśmy z ogromną porcją naleśników na talerzach i kubkami kawy.
Ja: Sorki, że tak wcześnie cię obudziłam...
H: Nie ma sprawy. -uśmiechnął się- Zawsze tak wcześnie wstajesz?
Ja: Nie, tylko jak mam dużo wrażeń na jeden dzień. -uśmiechnęłam się. Zapadła chwilowa cisza. Martwiła mnie jedna rzecz. Czy my się jeszcze spotkamy? Czy... będziemy... razem? Chciałabym być na to obojętna, ale nie potrafię. Czułam coś do Harrego, ale nie byłam pewna czy on czuje coś do mnie. Nie lubiłam być niepewna, wręcz nienawidziłam. Zawsze wiedziałam co ludzie o mnie sądzą. Na wszystko miałam plan, i bardzo rzadko szedł nie po mojej myśli. Moje życie było po prostu poukładane. Tylko z nim wszystko jest inne. Nigdy nie wiem co myśli- czy żartuje, czy mówi poważnie. Czy on na serio mnie lubi? Nienawidzę tego uczucia, że nie wiem na czym stoję. Z bezradności, spytałam prosto z mostu.
Ja: Czy my... się jeszcze... spotkamy?
Spojrzałam pytająco na chłopaka. Byłam gotowa na to, że mnie wyśmieje. Patrzył na mnie. Siedzieliśmy w ciszy. Było słychać tylko bicie mojego serca. Przewidziałam najgorszy scenariusz.
Harry zaśmiał się. Tak jak myślałam.
H: Jasne, że tak! Oczywiście, jeśli ty też chcesz...
I znowu mnie zaskoczył. Oczywiście pozytywnie. Na mojej twarzy od razu pojawił się promienny uśmiech. 
H: Myślałaś, że nie chciałbym się z tobą spotkać? 
Ja: Jesteś jedyną osobą, którą nie udało mi się rozszyfrować.
H: To jedna z wielu moich zalet. -powiedział i wypiął dumnie swoją klatkę do przodu. Po kilku sekundach oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Wstaliśmy od stołu i skierowaliśmy się w stronę drzwi.
H: To... do zobaczenia.
Przytuliliśmy. Nie mogłam się oprzeć i musnęłam jego usta. Chłopak uśmiechnął się i pomachał mi na pożegnanie.
Zamknęłam drzwi i opadłam opierając się o nie. 
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nie mogłam uwierzyć w to, że kiedyś uważałam go za totalnego idiotę. Myślałam, że jest chamem bez uczuć, który bawi się tylko dziewczynami. Kiedyś natknęłam się o artykuł o nim. Pisali w nim o tym, że jest typowym kobieciarzem. Nie wyobrażam go sobie w takiej roli. Przypomniały mi się słowa Harrego. Mówił, że menadżerowie bardzo wtrącają się w ich życie. Stworzyli wizerunki dla Harrego i reszty. Nie mogli być sobą. Przynajmniej przed kamerami i fotografami. Współczuję im. Kiedyś, jak byłam mała marzyłam o tym, żeby być sławną. Teraz cieszę się, że jest tak jak jest. Wstałam z podłogi i skierowałam się w stronę kuchni. Schowałam naczynia do zmywarki. Spojrzałam na zegarek. 8.21. Przez ostatnie kilka dni tyle się działo. Muszę o wszystkim opowiedzieć Robyn! Brakowało mi jej. Nawet nie wiedziała o moim chwilowym związku z Adamem. Znając Robyn pewnie jeszcze spała, więc poszłam do góry i napuściłam wody do wanny. Zdjęłam z siebie ciuchy i zanurzyłam się w gorącej wodzie. Leżałam tak dobre 2 godziny. W końcu wyszłam z wanny i owinęłam się w ręcznik. Sięgnęłam po telefon i wykręciłam numer do Robyn.
Nie odebrała. Dziwne, zawsze ode mnie odbierała. Trochę zdziwiona napisałam do niej sms'a z zaproszeniem na babski wieczór. Odłożyłam telefon na stolik. Ubrałam biały t-shirt, jeansowe shorty i trampki. Szybko wysuszyłam włosy i spięłam je w koka.
Zamknęłam dom. Ubrałam słuchawki i zaczęłam bieg. Zawsze w wakacje starałam się utrzymać formę. Na dworze było dość ciepło, w końcu był czerwiec. Pogoda była idealna na jogging. W rytm piosenki ''Losing Control'' truchtałam w stronę parku. Zobaczyłam tam... Robyn! Podbiegłam do niej. Dziewczyna rozmawiała przez telefon. W oczach miała łzy. Podeszłam jeszcze bliżej. Gdy mnie ujrzała krzyknęła coś do telefonu, a potem rzuciła się na mnie. Nie wiedziałam zbytnio co się stało, ale przytuliłam przyjaciółkę starając się ją uspokoić. 
R: Możemy pogadać? -powiedziała i pociągnęła nosem.
Ja: Jasne, wezwę taksówkę i pojedziemy do mnie. -uśmiechnęłam się troskliwie do przyjaciółki.
~20 minut później~
W domu zrobiłam nam po ogromnej gorącej czekoladzie i porcji ciasta, które miałam w lodówce. Słodycze zawsze poprawiały nam humor. Usiadłam na kanapie koło Robyn i podałam jej kubek.
R: Czy coś jest ze mną nie tak?
Ja: Z tobą? Wszystko jest w porządku! No może nie... jesteś wariatką, ale oczywiście w dobrym sensie. Jest najzabawniejszą i najfajnieszą osobą jaką znam! 
R: To dlaczego... - nie zdążyła dokończyć, bo znowu wpadła w histerię. Po prostu płakała. Ostatni raz widziałam ją taką... Ona nigdy nie płakała. NIGDY. Nawet jak byłyśmy małe. Nagle ktoś mi się przypomniał. N I A L L. Była w niego totalnie wpatrzona. To na pewno on! Oj, ja już sobie z nim pogadam.(!)
Ja: Czy to... Niall?
Przyjaciółka spojrzała mi w oczy i znowu zaczęły lecieć łzy.
Ja: Słuchaj, żaden chłopak nie jest wart twojego płaczu. ŻADEN. Ja już sobie z nim pogadam... -powiedziałam z zapałem i wstałam.
R: Proszę, nie. Nie rozmawiaj z nim! 
Ja: Ale dlaczego?
R: Po prostu. -wstała poprawiła się lekko, choć i tak było widać jej wodoodporną maskarę, która niewytrzymała i rozmazała się pod oczami Robyn- Będę już lecieć.
Powiedziała i wstała. Nie zdążyłam zareagować, gdy dziewczyna wyszła z mojego domu. Od razu pobiegłam za nią, ale ona już wsiadła do taksówki i odjechała. Co ten debil jej zrobił?!
Spojrzałam na starodawny zegarek na ścianie domu. 14.11. Wróciłam do domu. Nie mogłam usiedzieć na miejscu. CO ON JEJ ZROBIŁ? Cały czas nurtowało mnie to pytanie. Wzięłam torbę. Spakowałam telefon, portfel i kilka potrzebnych rzeczy. Wzięłam taksówkę.
Po jakiś 20 minutach zajechałam pod willę chłopaków. Wysiadłam i zawaliłam mocno w drzwi. Otworzył mi zdziwiony Harry.
H: Hej, co ty tu robisz?
Ja: Ja do Nialla.
Chłopak wpuścił mnie do domu.
H: Jest na kanapie.
Weszłam do salonu, gdzie faktycznie leżał. 
N: O hej, Skyler.
Ja: Nie hejuj mi tutaj! Nie wiem co zrobiłeś Robyn, ale wiedz, że nie pozwolę ci jej krzywdzić!
N: Pozwól mi wyjaśnić!
Ja: Proszę! -przewróciłam oczami. 
N: Czekałem w parku na Robyn. Podeszła do mnie dziewczyna, spotkałem ją kiedyś na imprezie, chwilę tańczyliśmy. Nic więcej. Ale ona chciała być tylko znajomą. Nazywała się chyba Dakota. Tak Dakota Webster. -na to imię i nazwisko przeszedł mnie dreszcz. Nienawidziłam jej. Była największą suką na świecie.- Spotkałem ją wtedy w parku. Dosiadła się do mnie. Powiedziałem jej, że na kogoś czekam, ale ona zbliżyła się do mnie i kiedy chciałem się odsunąć rzuciła się na mnie. Zaczęła mnie całować. Jak najszybciej chciałem się od niej oderwać. I tak zrobiłem, ale... Robyn już to widziała. Pokazała mi środkowy palec i uciekła. Biegłem za nią, ale ona wsiadła w taksówkę. Potem dzwoniłem do niej i pisałem, ale nigdy nie odbierała i nie odpisywała. Ale ja naprawdę nic nie czuję do Dakoty. Nawet jej nie znam. Próbowałem to wyjaśnić Rob, ale nie chciała mnie słuchać. -w tym momencie zrobiło mi się go żal. Chłopak wyglądał jakby miał się zaraz popłakać. Przytuliłam się do chłopaka. -Sky, uwierz mi. Ja naprawdę czuję coś o wiele większego do Robyn. Ja chyba ją...kocham.
Ja: Musisz jej to powiedzieć. -uśmiechnęłam się.
N: Tylko jak?
Ja: Mam pomysł. Bądź jutro u mnie o 19.00.
W tym momencie do pokoju wszedł zdziwiony Harry.
H: Powinienem o czymś wiedzieć? 
Wstałam i podeszłam do chłopaka.
Ja: Tak. Jutro pogodzę tych dwoje, a my idziemy gdzieś razem.
H: Hmm... Ciekawa propozycja. To co też mam być o 19.00?
Ja: Zapraszam. -powiedziałam z uśmiechem. Zbliżyliśmy się do siebie i pocałowaliśmy. Niall spojrzał na nas zdezorientowany.
N: Eee, Sky ja nie mam twojego adresu...
Ja: Harry ci poda, ja muszę już lecieć. Na razie! -pomachałam Irlandczykowi, a Hazzę pocałowałam w policzek.
Niall spojrzał na mnie jeszcze bardziej pytająco. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Opuściłam dom chłopców. Skierowałam się do pobliskiej wypożyczalni filmów. Wypożyczyłam kilka komedii. Potem poszłam do sklepu. Kupiłam lody, popcorn i mnóstwoooo słodyczy.
Wsiadłam w autobus i po kilku chwilach znalazłam się pod willą mojej przyjaciółki. Otworzyła mi drzwi smutna dziewczyna w piżamie z Kubusiem Puchatkiem. Pokazałam jej filmy i lody. Robyn lekko się uśmiechnęła i wpuściła mnie do środka.
Przez cały wieczór nie wspomniałam o tym, że byłam u Niall i o moim planie... Starałam się rozweselić przyjaciółkę, co było dość trudne. Gdy leżałyśmy koło siebie na podwójnym łóżku Rob, dziewczyna wszystko mi opowiedziała. O tym jak spotkała Dakotę i o jej rozmyśleniach. Znowu się popłakała. Na pocieszenie zaczęłyśmy jechać Dakotę. Wiem, wredne, ale często wyśmiewałyśmy jej nienaturalne patykowate nogi, ogromny nos. Bardzo poprawiało nam to humor. Około 3.00, obie zasnęłyśmy.

~~

Jest dziewiątka! Jak odczucia? Bo ja sama nie wiem :< Mogę powiedzieć, że w 10 będzie się działo! <3 Jak na razie mam pytania:
1) Robyn wybaczy Niallowi?
2) Jak uda się plan Sky?
3) Jak wyjdzie spotkanie Sky i Harrego?
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
PS chciałam podziękować za wszystkie komentarze, obserwatorów i wyświetlenia! :D

wtorek, 4 grudnia 2012

Eight. ''W jego zielonych oczach było widać rozczarowanie''

Stałam jak wryta. Patrzyłam na raz na Adama, raz na Harrego.
Loczek patrzył w ziemię, natomiast Adam spojrzał mi prosto w oczy. W jego zielonych oczach było widać rozczarowanie i zdziwienie. Czułam się okropnie. Nie dość, że go zraniłam to jeszcze próbowałam sobie wmówić, że coś do niego czuję. Na początku faktycznie myślałam, że uda mi się poczuć do niego coś więcej, ale nic z tego nie wyszło. Był dla mnie jak brat. Tak słowo ''był'' pasowało tu idealnie. Udało mi się wybełkotać:
Ja: Adam, ja...
Chłopak nic nie powiedział i po prostu odszedł. Popatrzyłam na Harrego. Loczek pokazał głową w stronę, gdzie Adam odszedł.
Szepnęłam ciche ''przepraszam'' i pobiegłam. Biegłam aż zabrakło mi tchu. W końcu zobaczyłam mojego przyjaciela siedzącego przy fontannie w parku. 
Ja: Adam, ja naprawdę przepraszam, ale...
Chłopak odwrócił się do mnie i przerwał mi:
A: Nie przepraszaj, za to, że mnie nie kochasz.
Ja: Adam, ja cię kocham, ale... nie w ten sposób co ty mnie. Naprawdę bardzo bardzo mi przykro. Jesteś super chłopakiem. Znajdziesz o wiele lepszą dziewczynę niż ja. Nie przejmuj się mną i żyj dalej. Nawet nie wiesz ile dziewczyn chce się z tobą umówić. -popatrzyłam na przyjaciela i nieśmiało się uśmiechnęłam.
Kąciki ust Adama również uniosły się lekko  do góry.
Podeszłam i przytuliłam się z chłopakiem. 
A: Mam prośbę. Może moglibyśmy spróbować od nowa? W sensie jako przyjaciele i nic więcej? 
Ja: Z miłą chęcią. -uśmiechnęłam się.
Wstałam z fontanny i zwróciłam się do Adama:
-Idziesz?
-Nie, jeszcze tu trochę posiedzę...
-Jak chcesz, tylko nie za długo, bo zmarzniesz! -powiedziałam naśladując głos mojej babci. Oboje zaśmialiśmy się i pożegnaliśmy. Wsiadłam w autobus. Usłyszałam, że mój telefon zadzwonił.
Dostałam sms'a.
,,Wszystko ok? Harry''
Tak naprawdę nie wiedziałam, czy wszystko jest ok. Nie kochałam Adama i nie pokochałam bym go, to jest pewne. Trochę okrutne, ale prawdziwe. Adam jednak wciąż chciał się ze mną przyjaźnić? Właśnie coś do mnie dotarło. Gdy ludzie roztają się zawsze mówi się o przyjaźni, ale to nigdy nie wychodzi. Nie chciałam stracić Adama ani... Harrego? 
Przekroczyłam próg mojego domu. Opadłam opierając się o drzwi.
Zależało mi na nim? Na pewno coś do niego czułam... Trochę to dziwnie brzmi, ale nie chciałam okłamywać sama siebie. Nagle podskoczyłam. Ktoś zapukał do drzwi. Wstałam i otworzyłam. W drzwiach stał Harry. Co on tu robił? 
H: Hej... wszystko ok? Martwiłem się... -ostatnie 2 słowa powiedział dość nieśmiało. Było to dość słodkie.
H: Możemy pogadać?
Ja: Jasne.
Uśmiechnęłam się lekko i wpuściłam chłopaka do domu.
Ja: Napijesz się czegoś?
H: Nie, dzięki nie będę robił problemu.
Ja: To żaden problem.
H: Może herbaty?
Ja: Oczywiście. -uśmiechnęliśmy się do siebie. Oparłam się o blat kuchenny.
Harry oparł się o stół. Przez chwilę trwała cisza. Słychać było tylko czajnik.
H: Jak się trzymasz?
Ja: Sama nie wiem. 
H: Ostatnio myślałem o nas... i nie wiem co się ze mną dzieję, ale po prostu nie mogę myśleć o nikim innym niż o tobie.
Zszokowała mnie ta wypowiedź. Nie spodziewałam się takiej wypowiedzi po Harrym. Jeszcze niedawno skakaliśmy sobie do gardeł.
H: Wiem, to głupie, ale po prostu...
Ja: Tylko, że ja też myślę tylko o tobie. Oboje jesteśmy głupi. -uśmiechnęliśmy się do siebie. Czajnik zagwizdał. Zalałam kubki i podałam napój chłopakowi. Usiedliśmy na kanapie. 
Ja: Mogę cię o coś spytać?
H: Pytaj. -powiedział i odłożył kubek na stolik.
Ja: Czy my... się lubimy?
H: Nie wiem, a ty... mnie lubisz?
Ja: Może troszkę... 
H: A jak troszkę? -powiedział i uśmiechnął się zadziornie.
Ja: No nie wiem, nie wiem. -odpowiedziałam równie zadziornie.
Zbliżyliśmy się do siebie. Dzieliło nas kilka centymetrów. Patrzyłam w jego zielone oczy. Były po prostu niesamowite.
Nie mogłam się powstrzymać. Wpiłam się w jego usta. Chłopak odwzajemnił pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie.
Ja: Przepraszam, ja...
Chłopak ponownie wpił się w moje usta. Położyłam na moje dłonie na loczkach Hazzy. Nie zdążyłam się zorientować kiedy leżeliśmy na kanapie wtuleni w siebie i trzymając się za ręce. 
Ja: Wiesz co? W ogóle się prawie nie znamy, a leżymy razem na kanapie trzymając się za ręce.
H: W takim razie, opowiedz coś o sobie!
Ja: Ty pierwszy.
H: Dobra, to jestem z Holmes Chapel. Mieszkam pod jednym dachem z 4 wariatami. Mam starszą siostrę, Gemmę. Jedyne co denerwuję mnie w ''byciu gwiazdą'' to to, że każdy mówi mi co mam robić. Tworzą o nas jakieś nieprawdziwe plotki, żeby więcej zarobić. No, dobra koniec o mnie. Teraz ty.
Wzięłam głęboki oddech.
Ja: Więc tak. Urodziłam się w Londynie. Mam siostrę, Carly, ale chyba już ją znasz. Mieszkam tutaj z babcią odkąd pamiętam.
H: A rodzice?
Ja: Rodzice... zginęli w wypadku kiedy miałam 6 lat.
H: Przepraszam, nie powinienem pytać.
Ja: Nic się nie stało, już się przyzwyczaiłam.
Zapadła cisza. 
Ja: Więc...Faktycznie menadżerowie kontrolują to co robicie?
H: Prawie wszystko. CO robimy, mówimy i jak wyglądamy. 
Ja: To musi być bardzo wkurzające.
H: Nawet nie wiesz jak bardzo. 
Dalej rozmowa szła dość gładko. Rozmawialiśmy, wygłupialiśmy się i żartowaliśmy. Nie spostrzegłam kiedy zasnęłam. Nie wiem, o której godzinie poszliśmy spać. Wiem za to, że obudziłam się równo o 6.00. Przetarłam oczy. Zobaczyłam słodko śpiącego Harrego tuż obok mnie. Próbowałam wstać nie budząc chłopaka. Jednak potknęłam się o dywan (boska zręczność) i upadłam z ogromnym hukiem. Loczek od razu się poderwał i spytał czy nic mi nie jest.
Uśmiechnęłam się do chłopaka, który z troską w oczach się we mnie wpatrywał. Pocałowałam go w policzek i wstaliśmy.

~~

Dobra. Sorki za ten rozdział ;x Wiem, nie wyszedł najlepszy :c
No, ale następny będzie lepszy, mam nadzieję :) 

sobota, 1 grudnia 2012

Seven. ''Na razie jest dobrze, tak jak jest''


Obudziłam się i spojrzałam na zegarek na ścianie.  Była 2.34. Spojrzałam w prawo i skapnęłam się, że śpię na Adamie. My... Całowaliśmy się? W sumie całkiem było przyjemnie. Znamy się od piaskownicy i nigdy nie pomyślałabym, że tak to się skończy. Jeszcze kilka godzin wcześniej, jakby ktoś powiedział, że będę się całować z Adamem, wyśmiałabym go.
Nie mogłam zasnąć. Leżałam na moim przyjacielu (?) i myślałam o tym co się wydarzyło. W tym momencie zrobiłam najgorszą rzecz jaką mogłam zrobić. Porównałam oba pocałunki. Ten z Adamem i ten... z Harrym. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Pocałunek z Adamem był przyjemny, ale nie odczuwałam niczego więcej. Pewnie dlatego, że byłam trochę na procentach. Od wielu lat go kochałam. Może nie w ten sposób co on mnie, ale kochałam. To prawie to samo, tak? Natomiast pocałunek z Harrym... eh, szkoda gadać. I tak nic do mnie przecież nie czuje i zarywa tak do każdej. A z resztą, ja też do niego nic nie czuję, chyba...
Potrząsnęłam głową. Raczej na pewno. Popatrzyłam na Adama. Był super chłopakiem. Miły, zabawny, a do tego całkiem przystojny. Nie jestem jeszcze pewna, co czuję, ale na razie jest dobrze, tak jak jest. Położyłam swoją głowę na torsie Adama. Słuchałam jak spokojnie bije jego serce. Czułam się przy nim bezpieczna.
Powoli oczy zamykały mi się. Myślałam tylko o tym, żeby nikogo nie zranić. Ani jego, ani mnie.
~rano~
Otworzyłam powoli oczy i poraziły mnie promienie słońca. Poczułam zapach kawy. Podniosłam się lekko i zobaczyłam na sobą Adama.
A: Kawy?
Ja: Ty to zawsze wiesz, jak mi umilić dzień. -uśmiechnęłam się do chłopaka, sięgnęłam po kubek kawy i cmoknęłam go w policzek, na co brunet słodko się uśmiechnął. Usiedliśmy w kuchni i sączyliśmy kawę. Zapadła dość niezręczna cisza.
Ja: Wiesz...jeśli chodzi o wczoraj to...
A: Wiem, nie powinienem tego robić...
Ja: Nie, było całkiem miło. -uśmiechnęłam się lekko. Na te słowa chłopak również się uśmiechnął. W tym momencie zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu pojawił się ''Zayn''.
Ja: Hej Zayn.
Z: Hej. Masz może jakieś plany na dziś wieczór?
Ja: A czyżbyś chciał zaprosić mnie na randkę? -zaśmiałam się.
Z: Oczywiście.- chłopak również się zaśmiał. - O każdej porze dnia. A może chciałabyś wpaść na imprezę?
Ja: Jasne z chęcią...A mogę kogoś przyprowadzić? -popatrzyłam na Adama, który chyba zbytnio nie rozumiał.
Z: Tak, nie ma problemu. Impreza zaczyna się około 20.00. Potem prześlę ci adres.
Ja: Ok, to do zobaczenia!
Z: Na razie!
Adam patrzył na mnie zdziwiony.
Ja: Nie martw się to tylko przyjaciel. Masz dziś wolny wieczór?
A: A to zależy... -uśmiechnął się zadziornie.
Ja: A na imprezę ze mną to byś poszedł?
A: Z tobą, zawsze. -uśmiechnęliśmy się do siebie i zabraliśmy się za robienie śniadania. Przygotowaliśmy pyszne gofry i zjedliśmy je błyskawicznie.
A: To ja będę już leciał... -pokazał na drzwi, ale jakby na coś jeszcze czekał.
Bez zawahania podeszłam do przyjaciela i ofiarowałam mu namiętny pocałunek. I znowu...nie czułam nic szczególnego. Chłopak uśmiechnął się do mnie i ja też próbowałam odwzajemnić uśmiech.
A: To do zobaczenia.
Pomachałam dłonią do chłopaka i zamknęłam drzwi. Co się ze mną dzieje? Dlaczego, gdy całuję Adama od razu przypomina mi się pocałunek z Harrym? Westchnęłam i poszłam do góry. Nalałam wody do wanny. Zdjęłam z siebie ubrania i szybko zanurzyłam się w gorącej wodzie. Starałam się nie myśleć o żadnych chłopakach.
Ani o Adamie, Ani o Harrym. Po jakiś 2 godzinach wyszłam z wanny. Owinęłam się w ręcznik i zaczęłam suszyć włosy. W głowie cały czas szumiało mi ''zobaczysz'', które Harry wypowiedział jak ostatni raz go spotkałam. Znowu potrząsnęłam głową. Trzeba się ogarnąć. Spojrzałam na zegarek była 15.11.Owinęłam się w szlafrok i zeszłam na dół. Rozejrzałam się po domu.
''Ale syf'' -pomyślałam. Zabrałam się za sprzątanie. Nienawidziłam bałaganu. Byłam bardzo surowa jeśli chodzi o porządek. Byłam po prostu typowym pedantem.
-No, gotowe. -powiedziałam zadowolona i spojrzałam na zegarek.
Była 18.59. CO? Poleciałam szybko na górę. Na świetnie. Włosy zawsze układały mi się dość ładnie, a teraz? Wyglądały jak jakaś stodoła. Ułożyłam je szybko i jakoś to wyglądało. Sięgnęłam po bordową sukienkę i balerinki, bo jak już mówiłam nienawidzę szpilek. 19.30, ok dam jakoś radę. Nałożyłam lekki makijaż.
Spojrzałam w lustro. Nie wyglądałam aż tak źle. Całkiem nieźle. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzięłam torebkę i pobiegłam na dół. Otworzyłam drzwi.
A: Idziemy?
Ja: Jasne.
Spojrzałam na telefon. Był tam sms od Zayna z adresem. Weszliśmy do taksówki i bez problemu dojechaliśmy pod dom. Wysiedliśmy z auta. Przed nami stała wielka willa. Wykrztusiliśmy z siebie małe ''wow'' i podeszliśmy pod drzwi. Niepewnie zadzwoniłam. Po chwili otworzono nam drzwi. Stał w nich... Harry. Dlaczego ja zawsze mam takiego pecha? Odruchowo złapałam rękę Adama, na co się uśmiechnął a Loczek popatrzył na mnie zdziwiony. Po kilku sekundach w drzwiach pojawił się Malik. Ominęłam Harrego i przywitałam się z przyjacielem.
Ja: Adam to Zayn. Zayn to Adam.-chłopaki podali sobie dłonie po czym mulat zaprosił nas do domu. Zostawiliśmy za sobą zdziwionego Harrego, który nie rozumiał do końca sytuacji. Jego mina była bezcenna. W środku było już dość dużo ludzi. Od razu zobaczyłam Robyn. Co ona tu robiła? Podeszliśmy do kumpeli.
R: Hej! Co wy tu robicie?
Ja: Przyszliśmy na imprezę.
R: No jak my wszyscy.
Po chwili podszedł do nas blondyn i nie zważając na mnie i Adama zaczął całować Robyn. Wyglądała na wniebowziętą. Po kilku sekundach oderwali się od siebie.
R: To jest Niall.
Ja: Skyler.
A: Adam.
N: Miło mi.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
R: Mój ulubiony kawałek! Idziemy?
Wszyscy wzruszyli ramionami na znak ''czemu nie''.
Zaczęliśmy się wygłupiać. Po chwili jednak puścili wolną piosenkę. I wiecie, co? To była ta sama piosenka, przy której tańczyłam na weselu z Harrym. Adam podał mi rękę. Niepewnie sięgnęłam jej. Zaczęliśmy powoli kołysać się. Oparłam głowę na jego ramieniu i zobaczyłam JEGO. Opierał się o ścianę i wpatrywał się prosto we mnie. To było dziwne. Nie patrzył tym samym chamskim spojrzeniem co zawsze, to wyglądała bardziej jak... smutek? Piosenka skończyła się. Adam podziękował mi za taniec i powiedział, że musi na chwilę wyjść. Skinęłam głową i zaczęłam szukać Harrego. Nigdzie go nie było. Jeszcze przed chwilą stał tutaj. Czekaj, stój. Dlaczego ja go szukam? Właściwie nie mam ochoty na imprezy. Wiem, że to raczej niekulturalne, ale weszłam do jakiegoś pokoju. Była to sypialnia. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam JEGO. Siedział niewinne na łóżku. Nawet nie zareagował na to, że weszłam do pokoju. Usiadłam koło niego i wtedy popatrzył na mnie tym swoimi zielonymi oczami.
H: Przepraszam.
Spojrzałam zdziwiona.
Ja: Za co?
H: Za wszystko. Za to jak zachowywałem się w klubie i na weselu, i ... w ogóle. Za to jakim jestem debilem.
Nie spodziewałam się po nim przeprosin.
Ja: Hej, nie jesteś debilem. Chociaż, może troszkę... -uśmiechnęłam się. Chłopak również się lekko uśmiechnął.
Ja: Ja też przepraszam.
H: Ty, akurat nie masz za co.
Ja: Oceniłam cię zbyt pochopnie.
Po tych słowach zapadła cisza. Spojrzałam na Harrego. Patrzył na mnie tak pięknie. Powoli zbliżyliśmy się do siebie, aż się pocałowaliśmy. Jednak spojrzałam mu w oczy jego piękne zielone oczy. Adam miał takie same. Adam. Wstałam szybko z łóżka i równie szybko opuściłam pokój. Znalazłam Robyn.
Ja: Hej Robyn, mogłabyś powiedzieć Adamowi, że muszę iść? Nagła sprawa.
R: Jasne, ale wszystko w porządku tak?
Ja: Tak, tak.
Pomachałam kumpeli i wyszłam z domu. Byłam już przed willą. Gdy ON złapał mnie.
H: Hej, przepraszam nie powinienem.
Już drugi chłopak przeprasza mnie dziś za pocałunek.
H: Ale po prostu...
W tym momencie wpiłam się w jego usta. Chłopak odwzajemnił pocałunek. 
Spojrzeliśmy sobie w oczy.
Jednak po chwili obróciłam się w prawo i zobaczyłam... Adama.

~~
Dobra jest siódemka. :D Mój szczęśliwy numerek ;3 Jak wam się podoba? Trochę długaśny wyszedł, ale to dlatego, że połączyłam kilka rozdziałów xd Jeśli przeczytałeś to proszę o opinię w komentarzu ;) Więc jak myślicie co będzie dalej? Jak Adam zareaguje? Co będzie z Harrym? A przede wszystkim co zrobi Skyler? Piszcie na dole swoje propozycje .xx