Jestem już absolwentką. Nie mogłam w to uwierzyć. A zdaję mi się, że jeszcze wczoraj kończyłam podstawówkę.
Szłam z moją przyjaciółką, Robyn. Skierowałyśmy się ku szafkom, żeby zabrać ostatnie rzeczy.
Val: Nie mogę uwierzyć, że skończyłyśmy szkołę średnią. Nareszcie. -odetchnęła z ulgą.
Ja: Ale wiesz,że teraz czeka nas pięcioletnia nauka na studiach?
Rob: Zdaję sobie z tego sprawę, ale to już nie to samo! Studenckie życie, mała!
Uśmiechnęłam się i wyjęłam moją torbę z szafki. Gdy odwróciłam się stał przed nami nasz przyjaciel, Adam. Chłopak uśmiechnął się na nasz widok.
Adam: Val już planujesz imprezy?
Rob: A żebyś wiedział!
Robyn i Adam często się przekomarzali, jednak tak naprawdę bardzo się lubili.
Adam: Idziesz, Sky?
Ja: Zaraz do was dojdę.
Wzruszyli ramionami i kontynuowali swoje dyskusje.
Przeszłam przez całą szkołę. Z każdym kątem łączyły się wspomnienia, i te wesołe, jak i te smutne.
Popędziłam ku wyjściu. Przed szkołą stali już tylko Val i Adam. Podeszłam do nich i ostatni raz spojrzałam na budynek szkoły. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
Skierowaliśmy się na przystanek autobusowy. Pożegnaliśmy się z Val. Wsiedliśmy z Adamem do autobusu (był on moim sąsiadem, więc często wracaliśmy razem).
Adam: Jeszcze nie mieści mi się w głowie to, że teraz nie będziemy już wszyscy razem w jednej klasie.
Ja: Też w to nie mogę jeszcze uwierzyć... Ale wiesz nadal będziemy przecież przyjaciółmi. Będziecie czasem przyjeżdżać z Robyn do Oxfordu?
Adam: Jasne, że będziemy.
Chłopak uroczo się uśmiechnął. Resztę drogi jechaliśmy w ciszy.
Nie wiem dlaczego zawsze gadaliśmy jak najęci. Adam od jakiegoś czasu dziwnie się zachowywał. Jakoś inaczej.
Wysiedliśmy z autobusu i gdy chciałam się z nim pożegnać, chłopak mnie zatrzymał. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
Adam: Hej Sky... Muszę ci coś powiedzieć...
Nie zdążył dokończyć, gdyż z mojego domu dobiegł krzyk babci.
Ja: Przepraszam muszę iść... To było coś ważnego? Powiesz mi później,ok?
Adam: Jasne, nie to nic ważnego...
Uśmiechnęłam się do zmieszanego chłopaka i pobiegłam do domu.
Okazało się, że w domu jest mysz i babcia się przestraszyła.
Było to dość śmieszne. Stała na krześle z miotłą w rękach.
Podeszłam do rzekomej myszy i okazało się że to zabawka, którą przyniósła nie wiadomo skąd nasza kicia, Martha.
Z babcią mieszkam od 13 roku życia. Od wypadku rodziców. Z babcią nie było najlepiej. Była już w podeszłym wieku i dość mocno chorowała. Na mnie więc spadły wszelkie obowiązki domowe, takie jak zakupy, gotowanie obiadów itp. W sumie nie przeszkadzało mi to. Po śmierci rodziców babcia bez wahanie przygarnęła mnie do siebie. Poza tym to ona nauczyła mnie prawie wszystkiego o gotowaniu. Pomagając jej choć trochę mogła odwdzięczyć się za to co dla mnie zrobiła. Niestety niedługo będę musiała wyjechać na studia do innego miasta. Załatwiłam jednak babci profesjonalną opiekę, a poza tym obiecałam że będę ją często odwiedzać. Naprawdę ją kochałam. Rozumiała, że jest młoda i że chcę się rozwijać, więc nie miała mi tego za złe.
Stwierdziłam jednak, że jeszcze 3 miesiące do rozpoczęcia następnego etapu nauki, więc powinnam to wykorzystać.
Chciałam odpocząć. Jednak nie dano mi na to szansy, gdyż napisała do mnie Rob:
Idziemy na imprezę szykuj się. Będę po ciebie o 18.00 Robyn xx
Nie byłam przekonana co do tego planu, jednak nie zdążyłam odpisać, bo już dostałam kolejną wiadomość, również od Robyn:
I nie przyjmuję odmowy. Żyjmy póki jesteśmy młode.
Uśmiechnęłam się i popatrzyłam na zegarek. Była 16.42. Popędziłam na górę, aby się przygotować. Nałożyłam na siebie kremową sukienkę i szpilki. Rzadko kiedy je ubierałam, ale jak już szaleć, to szaleć. Zeszłam na dół, gdy usłyszałam dzwonek. W drzwiach stała Rob i Adam. Gdy im otworzyłam usłyszałam z ich ust równe ''WOW''.
Uśmiechnęłam się i pożegnałam się z babcią.
Wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy do klubu.
~w klubie~
W ogóle nie mogłam się rozluźnić. Val natomiast była już nieźle wstawiona. Tańczyła z jakimś niezłym ciachem.
Nie wiedziałam co ja tu w ogóle robię. Nienawidziłam takich miejsc. Dosiadało się do mnie kilku facetów, ale byli tak zlani, że nawet nie rozumieli, że nie chcę z nimi gadać. Westchnęłam i
odeszłam od barku. Gdy już chciałam wychodzić, zaczepił mnie jakiś koleś. Nie zwracałam na niego uwagi. Jednak nie dawał mi spokoju. Odwróciłam się i spojrzałam w jego twarz. Widać było, że jest nieźle nawalony.
Chłopak: Co nie chcesz się trochę zabawić? Jestem sławny i bogaty!
Nie zwracałam uwagi na zaczepki.
- Przecież takie jak ty zawsze na takie coś lecą!
Co to niby miało znaczyć ''takie jak ty''?!Bez zastanowienia dałam chłopakowi w twarz. Od razu zamilkł i spojrzał na mnie zdziwiony. Nie parzyłam na niego tylko odwróciłam się i skierowałam się do taksówki, która właśnie zajechała pod klub.
Powiem tyle: masz dziewczyno talent! Czekam na następne ;)
OdpowiedzUsuńno, no zapowiada się ciekawie. piszesz bardzo fajnie, takim lekkim i delikatnym stylem. czekam na drugi rozdział. :)
OdpowiedzUsuńNo super rozdział:) Podoba mi się, będę czytać dalej;p Niekiedy powtarzasz wyrazy, ale przecież zaczynasz ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na NN
http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/
Super, pisz kolejną! <33
OdpowiedzUsuńsuper ;D pisz dalej, żeyczę weny <3 wpadniesz i skomentujesz? http://whatmakesyoubeautifuul.blogspot.com
OdpowiedzUsuńboskie <333 czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńCud, miód i orzeszki <33
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
Masz talent, oj masz ;*
Czekam na nn i zapraszam do sb na prolog na:
milosc-niejedno-ma-imie.blogspot.com
Superr :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :P
Poinformujesz?
juust-youu.blogspot.com
Super, masz talent
OdpowiedzUsuń