Wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku czekając na Harrego.
Wyszedł po chwili w ręczniku. Aż zdziwiłam się, ale miał całkiem niezłą klatę... i znowu CO JA PIEPRZĘ?!
Harry usiadł na łóżku i spojrzał na mnie pytająco.
Miał taki wyraz twarzy jakby chciał spytać się o milion rzeczy, jednak powiedział tylko:
H: O czym chciałaś porozmawiać o 5.00 nad ranem? -uśmiechnął się zadziornie.
Ja: Chyba dobrze wiesz.
H: No nie wiem, oświeć mnie. -powiedział z tym samym chamskim uśmieszkiem.
Policzyłam w głowie do pięciu, żeby się uspokoić. Nie chciałam się wydzierać.
Ja: To co zrobiliśmy... to się nigdy nie powtórzy, tak?
H: A co chciałabyś?
Ja: Zamknij się, Styles. -jego wyraz twarzy trochę się zmienił- Po prostu zapomnijmy o tym.
Harry zaśmiał się po cichu. Spojrzałam na niego pytająco.
H: Dasz radę?
Ja: Co?
H: Po prostu zapomnisz?
Ja: A co w tym trudnego?
Nie za bardzo rozumiałam, o co mu chodzi.
Ja: Po prostu zapomnę.
Wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę drzwi. Poczułam jednak na nadgarstku jego ciepłe dłonie. Odwrócił mnie w swoją stronę.
Co on wyprawiał? Zbliżył się do mnie i ... pocałował. Poczułam jego usta. Były takie, że nie dało się od nich ot tak oderwać. Nie chciałam przerywać, jednak on ode mnie się oderwał.
H: I co, wciąż chcesz zapomnieć?
Zrobiłam się cała czerwona. Odwróciłam się w stronę drzwi. Na koniec powiedziałam tylko ''tak''.
Wychodząc usłyszałam ten sam ironiczny śmiech. Szybko przeszłam korytarzem do mojego pokoju. Weszłam do pomieszczenia i opadłam, opierając się o drzwi.
Z: Gdzieś ty była?
Podskoczyłam na głos znajomego.
Ja: Nie śpisz?
Z: Jak widać. -powiedział i ziewnął.- Więc...?
Ja: Aa... rozbolała mnie głowa i poszłam połknąć aspirynę.
Chłopak pokiwał głową i znowu poszedł spać.
Zaczęłam zastanawiać się co dokładnie stało się przed chwilą w pokoju nr 13. Najpierw skoczyłam mu do prysznica ( -.- ), potem powiedziałam mu to, że udajemy jakby nic się nie stało, a on mnie całuje, a potem rzuca tym swoim chamskim uśmieszkiem. Debil. Wstałam z ziemi i poszłam wziąć prysznic. Nie mogłam zapomnieć o tym pocałunku. Czułam się wtedy... Nawet nie wiem jak to opisać. Po prostu nieziemsko. Potrząsnęłam głową. Nie będę przejmować się tym kretynem. Wyszłam spod prysznica i owinęłam się ręcznik.
Ja: Kurde. -zapomniałam ciuchów z pokoju. Otworzyłam nieśmiało drzwi i sięgnęłam po jeansy i sweter. Na moje szczęście Zayn się nie obudził i spokojnie przebrałam się w łazience. Wyszłam po cichu z pokoju. Spojrzałam na zegarek 6.34. Śniadanie było dostępne od 6.30. Weszłam do sali, gdzie miało odbyć się śniadanie. Nikogo nie było oprócz... Jego. Przybiłam sobie facepalma. Już chciałam wyjść, ale mój brzuch zaburczał.
Westchnęłam i sięgnęłam po talerz. Nałożyłam sobie jajecznicę i 2 grzanki. Usiadłam ze spuszczoną głową w talerz przy stole. Zabrałam się za jedzenie. Spojrzałam na Harrego. On też na mnie patrzył. Gdy nasz wzrok się spotkał, chłopak uśmiechnął się, a ja wróciłam się do przyglądania się i konsumowania jajecznicy.
Po chwili do sali przyszło kilka osób. Aż dziwne. Impreza trwała do piątej. Choć w sumie cieszyłam się, że nie jestem już sama z tym idiotą. Skończyłam śniadanie i odłożyłam talerz. Wyszłam z jadalni i skierowałam się do mojego pokoju. Zayn leżał na łóżku, ale już nie spał. Mulat uśmiechnął się. Weszłam do pokoju i zaczęłam się pakować.
Z: Już jedziesz? Ósmej nawet nie ma. -powiedział ziewając.
Ja: Mam coś do załatwienia. -tak naprawdę nie miałam, ale nie spędzę tu ani minuty dłużej. Po 15 minutach byłam już gotowa. Zayn zdążył już wstać. Przytuliliśmy się do siebie i wymieniliśmy numerami.
Z: Musimy się kiedyś jeszcze spotkać.
Ja: Bardzo chętnie. -uśmiechnęliśmy się do siebie. - Do zobaczenia, Malik.
Z: Na razie.
Wyszłam z pokoju z uśmiechem, jednak znikł mi on z twarzy gdy usłyszałam JEGO głos.
H: A ty gdzie się wybierasz?
Ja: Jak najdalej od ciebie.
H: Wiesz, że jeszcze się spotkamy i będziemy razem?
Ja: Taa... a potem odjedziemy na jednorożcu w stronę tęczy. -powiedziałam najbardziej sarkastycznie jak umiałam.
Chłopak uśmiechnął i powiedział pod nosem ''Zobaczysz''.
Pewny siebie gnojek. Ostatnie minuty w tym hotelu spędziłam z Carly. Pożegnałam się z nią i już miałam wychodzić, kiedy siostra mnie zatrzymała.
C: Poczekaj nie otworzyłam prezentu od ciebie!
Sięgnęła po wielki zapakowany prezent. Odpakowała prezent.
C: W O W! - Powiedziała i rzuciła mi się na szyję.
Ja: Bez przesady, to tylko express do kawy. Pomyślałam, że skoro poznaliście się w Starbucksie to...
C: Jest super, dzięki!
Ja: Nie ma za co. Sorki, ale muszę już iść.
C: Jasne, do zobaczenia!
Wyszłam z lokalu i wsiadłam do taksówki. Po około godzinie byłam pod moim domem. Babcia została jeszcze na weselu, a potem miała jeszcze pojechać do Manchesteru, więc miałam dom dla siebie na jakieś 3 dni. Weszłam do domu. Zabolała mnie głowa. Sięgnęłam po aspirynę i szybko połknęłam tabletkę. Wzięłam kąpiel i ubrałam się w moje ciepłe zakolanówki i piżamę. Zeszłam na dół i włączyłam telewizje. Ułożyłam się wygodnie, gdy do drzwi zadzwonił dzwonek. Narzuciłam na siebie sweter. W drzwiach stał Adam. Miał w ręku białe wino i lody. Uśmiechnęłam się do przyjaciela i wpuściłam go do domu. Sięgnęłam po kieliszki i łyżeczki oraz otworzyłam wino. Rozłożyliśmy się na kanapie.
Opowiedziałam mu jak było na ślubie. Oczywiście, nie powiedziałam mu nic o ''nowym znajomym''. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Właśnie tego mi trzeba było. Żadnych dziwnych niepewnych uczuć. Żadnych dziwnych sytuacji. Po prostu miły wieczór z przyjacielem.
W telewizji nic nie leciało. Adam znów mnie zaskoczył. Wyjął z torby kilka filmów. Wspólnie zadecydowaliśmy o horrorze. Na początku był całkiem normalny, lecz potem nie wytrzymałam i nerwowo wtuliłam się w Adama. Chłopak uśmiechnął się, ale nie tak jak zawsze. Jakoś inaczej... Popatrzyłam w jego oczy. On również na mnie spojrzał. Nagle krzyki z horroru przestały mi przeszkadzać. Nigdy wcześniej nie zauważyłam jakie piękne zielone oczy ma Adam. Był w nich spokój. Zbliżyliśmy twarze do siebie, a dokładniej usta. Po chwili przylegliśmy do siebie na dobre kilka minut. Oderwaliśmy się od siebie w celu zabrania oddechu. Popatrzyliśmy sobie w oczy i kontynuowaliśmy.
~~
Siemka! :3 Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze. Ostatnio były krótsze, więc dodaję trochę dłuższy :)
Mam do was pytania:
1) Czy Harry miał racje, że jeszcze się spotkają i będą razem? (jeśli tak to jak? jakieś propozycje?)
2) Czy Adam i Skyler powinni być razem?
Jeśli chcecie być informowani to mój tt:
https://twitter.com/TheMrsHazza
Piszę na nim zawsze jak dodam nową notkę ;)
Liczę na równie dużo komentarzy jak pod piątką :D
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ^.^
środa, 28 listopada 2012
niedziela, 25 listopada 2012
Five. ''Wszystko jest ok''
Oderwaliśmy się od siebie. Zakryłam usta dłonią i uciekłam.
Co niby miałam zrobić? Sama jeszcze do końca nie rozumiałam, co się stało. On mnie... POCAŁOWAŁ, a ja odwzajemniłam? Przeszły mnie dreszcze. Otworzyłam pierwsze lepsze drzwi i weszłam tam.
Był to chyba pokój młodej pary, przygotowany na noc poślubną. Usiadłam na łóżku. Nie wiedziałam, co mam myśleć.
Pewnie znowu się czegoś nawdychał lub po prostu był zlany... Ale jak mnie całował czułam takie ciepło...CO JA PIEPRZĘ?!
Przecież go nienawidzę. Tak na tym zakończę moje rozmyślenia. Rzuciła mi się w oczy lista pokoi(nie wiem, czy wspominałam, ale ślub nie odbywał się w Londynie tylko w jakiejś wiosce, więc mieliśmy tutaj spać). Spojrzałam na swoje nazwisko, byłam w pokoju z...Zaynem? Uśmiechnęłam się na myśl o znajomym. Był naprawdę miły i polubiłam go. Pod moim nazwiskiem znajdowały się nazwiska Styles i Tomlinson. Mieli oni pokój trzynasty, czyli zaraz koło nas. Potrząsnęłam głową. Nie będę sobie nim zawracać głowy. Usłyszałam pukanie do drzwi. Odłożyłam szybko listę. W drzwiach stała Carly.
C: Coś się stało? Nagle uciekłaś?
Ja: Wszystko w porządku.
C: Coś mi się nie wydaję. Uciekłaś z sali jakbyś zobaczyła ducha...
Ja: Wszystko jest ok. -przerwałam chłodno siostrze i wyszłam z sypialni.
Poszłam do pokoju nr 12, który wg listy miał być mój. Weszłam do środka był pusty. Ulżyło mi. Nie chciałam teraz z nikim rozmawiać. Spojrzałam na zegarek. Była 2.34. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w piżamę i położyłam na łóżku. Nie zdałam sobie sprawy, kiedy odpłynęłam. Obudziłam się i od razu spojrzałam na zegarek. Była 5.47. Obróciłam głowę w prawo. Na łóżku obok leżał Zayn. Spał jak zabity. Byłam strasznie śpiąca, jednak czułam, że nie zasnę. I chyba wiem dlaczego. Muszę wszystko wyjaśnić. Wygramoliłam się po cichu z łóżka i wyszłam na korytarz. Po kilku sekundach znalazłam się pod drzwiami z numerem 13. Gdy już miałam pociągnąć za klamkę dotarło do mnie, co robię.
Przychodzę do niego o świcie pytając się o co chodziło, choć jeśli to jedyny sposób. Raz się żyję. Pociągnęłam za klamkę. W pokoju było ciemno. Jednak ktoś był w łazience. Mówiąc ktoś mam na myśli Harrego. Było słychać jak śpiewa. Postanowiłam na niego poczekać. Moje plany zniszczyły jednak krzyki, które usłyszałam z korytarza. Był to zlany Louis, który kierował się ku swojej sypialni.
-Cholera!- przeklnęłam po cichu. Rozejrzałam się po pokoju. Były tam tylko dwa łóżka i mała szafka. Jedyne co mi pozostało to...łazienka. Weszłam do pomieszczenia, a zza zasłonki prysznica od razu pojawiła się głowa chłopaka. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Zobaczyłam, że Louis dobiera się do klamki w łazience.
Bez namysłu skoczyłam pod prysznic. Chłopak spojrzał teraz inaczej i otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale ja przyłożyłam mu dłoń do jego ust i szepnęłam ciche '''cii''.
Po kilku sekundach do łazienki wparował zlany Lou. Krzyczał coś, ale zbytnio nie rozumiałam, co. Chłopak opuścił łazienkę. Usłyszałam trzaskanie drzwiami. Wzięłam dłoń z twarzy Harrego, a on się... uśmiechał? Zdałam sobie sprawę z pewnej sytuacji. Przyszłam potajemnie do jego pokoju i wskoczyłam z nim pod prysznic. Sięgnęłam po ręcznik. Rzuciłam go chłopakowi. Wyszłam z pod prysznica i rzuciłam ''musimy pogadać.''.
~~
Dobra jak wam się podoba piąty rozdział? :3
Jak ogólnie podobała wam się scena w łazience? (wiem, że to z PLL, ale po prostu musiałam dodać) Czekam na wasze opinie .xx
PS dziękuję bardzo za 10 komentarzy pod czwórką! jesteście kochane ^.^
Co niby miałam zrobić? Sama jeszcze do końca nie rozumiałam, co się stało. On mnie... POCAŁOWAŁ, a ja odwzajemniłam? Przeszły mnie dreszcze. Otworzyłam pierwsze lepsze drzwi i weszłam tam.
Był to chyba pokój młodej pary, przygotowany na noc poślubną. Usiadłam na łóżku. Nie wiedziałam, co mam myśleć.
Pewnie znowu się czegoś nawdychał lub po prostu był zlany... Ale jak mnie całował czułam takie ciepło...CO JA PIEPRZĘ?!
Przecież go nienawidzę. Tak na tym zakończę moje rozmyślenia. Rzuciła mi się w oczy lista pokoi(nie wiem, czy wspominałam, ale ślub nie odbywał się w Londynie tylko w jakiejś wiosce, więc mieliśmy tutaj spać). Spojrzałam na swoje nazwisko, byłam w pokoju z...Zaynem? Uśmiechnęłam się na myśl o znajomym. Był naprawdę miły i polubiłam go. Pod moim nazwiskiem znajdowały się nazwiska Styles i Tomlinson. Mieli oni pokój trzynasty, czyli zaraz koło nas. Potrząsnęłam głową. Nie będę sobie nim zawracać głowy. Usłyszałam pukanie do drzwi. Odłożyłam szybko listę. W drzwiach stała Carly.
C: Coś się stało? Nagle uciekłaś?
Ja: Wszystko w porządku.
C: Coś mi się nie wydaję. Uciekłaś z sali jakbyś zobaczyła ducha...
Ja: Wszystko jest ok. -przerwałam chłodno siostrze i wyszłam z sypialni.
Poszłam do pokoju nr 12, który wg listy miał być mój. Weszłam do środka był pusty. Ulżyło mi. Nie chciałam teraz z nikim rozmawiać. Spojrzałam na zegarek. Była 2.34. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w piżamę i położyłam na łóżku. Nie zdałam sobie sprawy, kiedy odpłynęłam. Obudziłam się i od razu spojrzałam na zegarek. Była 5.47. Obróciłam głowę w prawo. Na łóżku obok leżał Zayn. Spał jak zabity. Byłam strasznie śpiąca, jednak czułam, że nie zasnę. I chyba wiem dlaczego. Muszę wszystko wyjaśnić. Wygramoliłam się po cichu z łóżka i wyszłam na korytarz. Po kilku sekundach znalazłam się pod drzwiami z numerem 13. Gdy już miałam pociągnąć za klamkę dotarło do mnie, co robię.
Przychodzę do niego o świcie pytając się o co chodziło, choć jeśli to jedyny sposób. Raz się żyję. Pociągnęłam za klamkę. W pokoju było ciemno. Jednak ktoś był w łazience. Mówiąc ktoś mam na myśli Harrego. Było słychać jak śpiewa. Postanowiłam na niego poczekać. Moje plany zniszczyły jednak krzyki, które usłyszałam z korytarza. Był to zlany Louis, który kierował się ku swojej sypialni.
-Cholera!- przeklnęłam po cichu. Rozejrzałam się po pokoju. Były tam tylko dwa łóżka i mała szafka. Jedyne co mi pozostało to...łazienka. Weszłam do pomieszczenia, a zza zasłonki prysznica od razu pojawiła się głowa chłopaka. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Zobaczyłam, że Louis dobiera się do klamki w łazience.
Bez namysłu skoczyłam pod prysznic. Chłopak spojrzał teraz inaczej i otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć, ale ja przyłożyłam mu dłoń do jego ust i szepnęłam ciche '''cii''.
Po kilku sekundach do łazienki wparował zlany Lou. Krzyczał coś, ale zbytnio nie rozumiałam, co. Chłopak opuścił łazienkę. Usłyszałam trzaskanie drzwiami. Wzięłam dłoń z twarzy Harrego, a on się... uśmiechał? Zdałam sobie sprawę z pewnej sytuacji. Przyszłam potajemnie do jego pokoju i wskoczyłam z nim pod prysznic. Sięgnęłam po ręcznik. Rzuciłam go chłopakowi. Wyszłam z pod prysznica i rzuciłam ''musimy pogadać.''.
~~
Dobra jak wam się podoba piąty rozdział? :3
Jak ogólnie podobała wam się scena w łazience? (wiem, że to z PLL, ale po prostu musiałam dodać) Czekam na wasze opinie .xx
PS dziękuję bardzo za 10 komentarzy pod czwórką! jesteście kochane ^.^
wtorek, 20 listopada 2012
Four. ''Zazdrosna? Zakochana?''
To było dziwne. Bardzo dziwne. Ja tańczyłam z przymusu, a on się uśmiechał? Właśnie sobie coś uświadomiłam. Też się uśmiechnęłam. -.- Właściwie to dlaczego? Przecież to totalny palant. No nieważne. Ubrałam kurtkę na sukienkę i wyszłam z lokalu.
Było tam jeszcze kilka osób. Oparłam się o ścianę. Podszedł do mnie Zayn i jego kolega. Miał piękne niebieskie oczy, brązowe włosy i cudny uśmiech, który właśnie do mnie posłał.
Chłopak: Louis.
Ja: Skyler. Jak tam zabawa?
Z: Całkiem niezła. Widziałem, że u ciebie też całkiem nieźle...
Chłopak poruszał brwiami, a ja spojrzałam pytająco.
L: No wiesz, ty i Harry ładnie wyglądacie.
Ja: Ja i ten palant? -powiedziałam rozbawiona.
L: Palant? Nie pomyślałbym, że go nie lubisz.
Zapadła cisza. Nie wiedziałam zbytnio co powiedzieć. Przecież go nie lubię. I nikt mi nie powie, że tak nie jest. Wiedziałam, że Louis nie miał niczego złego na myśli, ale jakoś mnie to zdenerwowało. Stanęłam na równe nogi, powiedziałam :
Ja:To okropny debil. - i odeszłam, zostawiając zdziwionych kolegów. Weszłam z powrotem do restauracji. Przemknęła przede mną para. Blondynek i jakaś ładna brunetka. Przyjrzałam się i nie mogłam uwierzyć, kto to był. To była moja Robyn. Co ona tu robiła? Chciałam z nią porozmawiać, jednak bardzo była zajęta tańcem z blondynkiem. No, nic nie mogłam zrobić. Usiadłam na krześle. Przyjrzałam się wybrankowi Robin i zdawał mi się znajomy. Olśniło mnie. To był ten sam koleś, z którym tańczyła w klubie. Jak już mówiłam miał blond włosy, które zdawały się być farbowane i dość ładne niebieskie oczy. Poczułam, że ktoś mnie zaczepia. Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą Louis'a.
L: Hej, powiedziałem coś nie tak? Nie chciałem cię urazić...
Ja: Nic się nie stało, po prostu zrobiło mi się zimno. - uśmiechnęłam się. Brunet odwzajemnił uśmiech i odszedł. Spojrzałam w stronę, gdzie wcześniej stała moja przyjaciółka, już jej nie było. Z nią to jak dziecko... Nie patrzeć na nią przez chwilę i znika -.- Westchnęłam.
-Co tak wzdychasz?
Podskoczyłam lekko do góry i odwróciłam się w stronę, z której usłyszałam głos. Był to ten sam głos, co w klubie. Posiadaczem tego głębokiego głosu był nie kto inny jak ten palant.
Ja: A co cię to obchodzi?
H: Skąd ten chłodny ton?
Ja: Pewnie dlatego, że to ty.
H: Dlaczego ty mnie tak nienawidzisz?
Ja: Jeszcze się pytasz? Jesteś chamskim debilem, który myśli, że może mieć wszystko tylko dlatego, że jesteś przystojny!
H: Tak, tak myślę! Byłem wtedy pijany!Mogłabyś trochę wyluzować! Rozdrażniona małolata...
Ja: MAŁOLATA? Mam osiemnaście lat! Może nie jestem jeszcze dwudziestolatką, która śpi z każdym, ale dzieckiem też nie jestem!
H: Też mam osiemnaście lat i nie śpię z każdą spotkaną dziewczyną!
Ja: Więc nie masz prawa nazywać mnie małolatą! No tak, zapomniałam ty śpisz tylko z jakimiś top modelkami i super laskami!
H: A co zazdrosna, zakochana?
Ja: W tobie? HAHA, NIGDY!
H: Jak to jest być taką kretynką?
Ja: A jak to jest być takim debilem?
H: A no bardzo fajnie, ale ty chyba już to wiesz!
Ja: Oj, przesadziłeś! -podniosłam moją rękę z zamiarem uderzenia chłopaka w twarz, ale on złapał moją dłoń i przyciągnął do siebie. Nie zdążyłam zareagować, a chłopak wpił swoje usta w moje.
~~
Siemka! <3
Dziękują za mnóstwo komentarzy! *.* Nie spodziewałam się! :D
Jest czwóreczka. Co myślicie? : 3
Było tam jeszcze kilka osób. Oparłam się o ścianę. Podszedł do mnie Zayn i jego kolega. Miał piękne niebieskie oczy, brązowe włosy i cudny uśmiech, który właśnie do mnie posłał.
Chłopak: Louis.
Ja: Skyler. Jak tam zabawa?
Z: Całkiem niezła. Widziałem, że u ciebie też całkiem nieźle...
Chłopak poruszał brwiami, a ja spojrzałam pytająco.
L: No wiesz, ty i Harry ładnie wyglądacie.
Ja: Ja i ten palant? -powiedziałam rozbawiona.
L: Palant? Nie pomyślałbym, że go nie lubisz.
Zapadła cisza. Nie wiedziałam zbytnio co powiedzieć. Przecież go nie lubię. I nikt mi nie powie, że tak nie jest. Wiedziałam, że Louis nie miał niczego złego na myśli, ale jakoś mnie to zdenerwowało. Stanęłam na równe nogi, powiedziałam :
Ja:To okropny debil. - i odeszłam, zostawiając zdziwionych kolegów. Weszłam z powrotem do restauracji. Przemknęła przede mną para. Blondynek i jakaś ładna brunetka. Przyjrzałam się i nie mogłam uwierzyć, kto to był. To była moja Robyn. Co ona tu robiła? Chciałam z nią porozmawiać, jednak bardzo była zajęta tańcem z blondynkiem. No, nic nie mogłam zrobić. Usiadłam na krześle. Przyjrzałam się wybrankowi Robin i zdawał mi się znajomy. Olśniło mnie. To był ten sam koleś, z którym tańczyła w klubie. Jak już mówiłam miał blond włosy, które zdawały się być farbowane i dość ładne niebieskie oczy. Poczułam, że ktoś mnie zaczepia. Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą Louis'a.
L: Hej, powiedziałem coś nie tak? Nie chciałem cię urazić...
Ja: Nic się nie stało, po prostu zrobiło mi się zimno. - uśmiechnęłam się. Brunet odwzajemnił uśmiech i odszedł. Spojrzałam w stronę, gdzie wcześniej stała moja przyjaciółka, już jej nie było. Z nią to jak dziecko... Nie patrzeć na nią przez chwilę i znika -.- Westchnęłam.
-Co tak wzdychasz?
Podskoczyłam lekko do góry i odwróciłam się w stronę, z której usłyszałam głos. Był to ten sam głos, co w klubie. Posiadaczem tego głębokiego głosu był nie kto inny jak ten palant.
Ja: A co cię to obchodzi?
H: Skąd ten chłodny ton?
Ja: Pewnie dlatego, że to ty.
H: Dlaczego ty mnie tak nienawidzisz?
Ja: Jeszcze się pytasz? Jesteś chamskim debilem, który myśli, że może mieć wszystko tylko dlatego, że jesteś przystojny!
H: Tak, tak myślę! Byłem wtedy pijany!Mogłabyś trochę wyluzować! Rozdrażniona małolata...
Ja: MAŁOLATA? Mam osiemnaście lat! Może nie jestem jeszcze dwudziestolatką, która śpi z każdym, ale dzieckiem też nie jestem!
H: Też mam osiemnaście lat i nie śpię z każdą spotkaną dziewczyną!
Ja: Więc nie masz prawa nazywać mnie małolatą! No tak, zapomniałam ty śpisz tylko z jakimiś top modelkami i super laskami!
H: A co zazdrosna, zakochana?
Ja: W tobie? HAHA, NIGDY!
H: Jak to jest być taką kretynką?
Ja: A jak to jest być takim debilem?
H: A no bardzo fajnie, ale ty chyba już to wiesz!
Ja: Oj, przesadziłeś! -podniosłam moją rękę z zamiarem uderzenia chłopaka w twarz, ale on złapał moją dłoń i przyciągnął do siebie. Nie zdążyłam zareagować, a chłopak wpił swoje usta w moje.
~~
Siemka! <3
Dziękują za mnóstwo komentarzy! *.* Nie spodziewałam się! :D
Jest czwóreczka. Co myślicie? : 3
środa, 14 listopada 2012
Three. ''Jego loki, twarz, zielone oczy''
Wpatrywałam się w niego. W jego loki, twarz, zielone oczy. Był to ten sam koleś, co w klubie. Ten, którego walnęłam prosto w twarz.
Byłam tego stuprocentowo pewna. On był... świadkiem? W tym momencie chłopak spojrzał na mnie. Gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy, jego zielone oczy powędrowały na ziemię. Chyba przypomniał sobie kim jestem.
C: Skyler! Obrączki!
Potrząsnęłam głową i podeszłam do ołtarza. Wręczyłam złote pierścionki siostrze. Wróciłam na miejsce. Chłopak przyglądał mi się bardzo uważnie. Widziałam to kątem oka. Nie wiem czemu zwróciłam na to uwagę. No nieważne, o kim ja w ogóle myślę? Popatrzyłam na Carly. Uśmiechnęła się do Roberta. Na ten widok na mojej twarzy również pojawił się uśmiech. Kiedy byłyśmy małe, często wyobrażałyśmy sobie nas na ślubnym kobiercu. Ja mówiłam, że wyjdę za pięknego księcia, a Carly za jego równie ładnego kuzyna. Teraz stoję tu i patrzę jak moja siostra wychodzi za mąż.
Nie wiedziałam kiedy, ale ceremonia dobiegła końca. Usłyszałam tą znaną nam wszystkim melodię. Goście wyszli z kościoła.
Nie wiem kiedy, ale wszyscy się rozjechali już do lokalu gdzie miało się odbyć wesele. Zostałam ja i... ON.
Przybiłam sobie facepalma.
Chłopak wsiadł do auta i otworzył okno.
Chłopak: Na co czekasz, wsiadaj.
Co za cham. Nie miałam jednak wyboru. Otworzyłam drzwi i wsiadłam do auta.
Ja: Masz mi coś do powiedzenia?
C: Harry jestem.
Westchnęłam. Chodziło mi chociaż o jakieś cholerne przepraszam, że zachowałem się jak cholerny idiota, a on mi tu wyskakuje z jego imieniem. Po chwili jednak odpowiedziałam:
-Skyler.
Zapanowała cisza. Nigdy nie czułam się tak niezręcznie.
Postanowiłam ją przerwać.
Ja: Nie pamiętasz mnie, co? Byłeś aż tak wstawiony?
H: Kojarzę cię, ale nie wiem skąd. -wymamrotał.
Ja: Jestem tą co nazwałeś dziwką.
H: Czekaj... to byłaś ty? Przypominam sobie, ale nie przypominam sobie żebym nazwał cię dziwką!-zatrzymał się na chwilę- To ty mnie uderzyłaś!
Ja: Należało ci się!
Znowu zapadła cisza. Totalny z niego palant. Wyzywa mnie od nie wiadomo kogo, a potem mnie obwinia.
Podjechaliśmy pod restauracje i od razu wybiegłam z auta trzaskając przy tym drzwiami. Gdy weszłam do lokalu zobaczyłam Carly i Roberta. Podeszłam do nich i uśmiechnęłam się sztucznie, żeby pokazać, że wszystko okej. Usiadłam na miejscu przyszykowanym dla mnie. Ku moim obawom przeczytałam karteczkę po mojej prawej stronie (po lewej siedziała Carly). Przybiłam sobie kolejnego facepalma. Na karteczce widniał napis ''Harry Styles''.
Modliłam się, żeby nie był to TEN Harry choć byłam przekonana, że chodzi o niego. Nie myliłam się. Po jakiś 10 minutach chłopak zjawił się w restauracji. Na informacji o swoim miejscu skrzywił się. Niechętnie usiadł koło mnie. Również nie byłam z tego zadowolona, ale cóż poradzę? Postanowiłam go ignorować i cieszyć się szczęściem Carly. Po obfitym posiłku i deserze wszyscy ruszyli na parkiet. Ja jak siedziałam, tak siedzę. Po pierwsze byłam tak najedzona, że nie wiem jak się doturlam do taksówki. Po drugie nie miałam ochoty tańczyć. Carly natomiast szalała wraz z Robem w przebranej już sukni. Rozejrzałam się za Harrym. Sama nie wiem dlaczego, przecież go nie lubię. Nigdzie go jednak nie było.
Podszedł do mnie jakiś przystojny chłopak.
C: Nie tańczysz?
Ja: Jestem za bardzo najedzona...A poza tym zbytnio nie umiem -uśmiechnęłam się do chłopaka.
C: O to jest nas dwoje. -chłopak również się uśmiechnął.- Zayn.
Ja: Skyler.
Zayn dosiadł się do mnie. Zaczęliśmy rozmawiać.
Z: Carly to twoja siostra?
Ja: Tak. Zgaduję, że ty byłeś zaproszony przez pana młodego.
Z: A dokładniej przez jego świadka... Poznałaś go już?
Oni się znali? -,-
Ja: Niestety...
Z: Nie polubiliście się?
Ja: Nie za bardzo.
Zapadła cisza. Chłopak wstał. Myślałam, że chce odejść, gdyż nie byłam zbyt dobrą towarzyszką na imprezy. Zayn jednak podał mi rękę:
-Zatańczysz?
Popatrzyłam pytająco.
-No weź po wygłupiamy się trochę, jak przyjaciele. -chłopak słodko się uśmiechnął, co sprawiło, że nie umiałam mu odmówić.
Zaczęliśmy się wygłupiać i ''tańczyć''. Faktycznie nie umieliśmy tańczyć, co powodowało u nas napady śmiechu. Był całkiem spoko, nie umiałam zrozumieć, dlaczego przyjaźni się z Harrym. W tym momencie zabrzmiała wolna piosenka. Podziękowałam Zaynowi za taniec i chciałam usiąść, ale Carly mi nie pozwoliła. Złapała mnie za rękę mówiąc coś, że nie można teraz siedzieć.
-Ale ja nawet nie mam z kim tańczyć. -próbowałam się bronić.
C: Bez żadnych wymówek.
Siostra popchnęła mnie do przodu. Wpadłam prosto nie NIEGO. Tak Harrego. Zobaczyłam Roba, który również popchnął Harrego na mnie. Oboje przewróciliśmy oczami. Przez naciski innych nie mieliśmy wyboru. Harry objął mnie ze skrzywieniem na twarzy, a ja położyłam ręce wokół jego szyi z równie skrzywioną miną.
Było całkiem miło. Co ja gadam miło? Z nim? No chyba nie!
Piosenka skończyła się. Harremu zmienił się wyraz twarzy. Było to coś po między zdziwieniem, a zadowoleniem. Uśmiechnęłam się lekko.Odwróciłam się i oddaliłam się od chłopaka.
~~
SIEMA :D
WOW nie mogę uwierzyć, ile komentarzy jest pod tamtym rozdziałem : 3 Jesteście boskie ^.^ Dziękuję! .xx
Byłam tego stuprocentowo pewna. On był... świadkiem? W tym momencie chłopak spojrzał na mnie. Gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy, jego zielone oczy powędrowały na ziemię. Chyba przypomniał sobie kim jestem.
C: Skyler! Obrączki!
Potrząsnęłam głową i podeszłam do ołtarza. Wręczyłam złote pierścionki siostrze. Wróciłam na miejsce. Chłopak przyglądał mi się bardzo uważnie. Widziałam to kątem oka. Nie wiem czemu zwróciłam na to uwagę. No nieważne, o kim ja w ogóle myślę? Popatrzyłam na Carly. Uśmiechnęła się do Roberta. Na ten widok na mojej twarzy również pojawił się uśmiech. Kiedy byłyśmy małe, często wyobrażałyśmy sobie nas na ślubnym kobiercu. Ja mówiłam, że wyjdę za pięknego księcia, a Carly za jego równie ładnego kuzyna. Teraz stoję tu i patrzę jak moja siostra wychodzi za mąż.
Nie wiedziałam kiedy, ale ceremonia dobiegła końca. Usłyszałam tą znaną nam wszystkim melodię. Goście wyszli z kościoła.
Nie wiem kiedy, ale wszyscy się rozjechali już do lokalu gdzie miało się odbyć wesele. Zostałam ja i... ON.
Przybiłam sobie facepalma.
Chłopak wsiadł do auta i otworzył okno.
Chłopak: Na co czekasz, wsiadaj.
Co za cham. Nie miałam jednak wyboru. Otworzyłam drzwi i wsiadłam do auta.
Ja: Masz mi coś do powiedzenia?
C: Harry jestem.
Westchnęłam. Chodziło mi chociaż o jakieś cholerne przepraszam, że zachowałem się jak cholerny idiota, a on mi tu wyskakuje z jego imieniem. Po chwili jednak odpowiedziałam:
-Skyler.
Zapanowała cisza. Nigdy nie czułam się tak niezręcznie.
Postanowiłam ją przerwać.
Ja: Nie pamiętasz mnie, co? Byłeś aż tak wstawiony?
H: Kojarzę cię, ale nie wiem skąd. -wymamrotał.
Ja: Jestem tą co nazwałeś dziwką.
H: Czekaj... to byłaś ty? Przypominam sobie, ale nie przypominam sobie żebym nazwał cię dziwką!-zatrzymał się na chwilę- To ty mnie uderzyłaś!
Ja: Należało ci się!
Znowu zapadła cisza. Totalny z niego palant. Wyzywa mnie od nie wiadomo kogo, a potem mnie obwinia.
Podjechaliśmy pod restauracje i od razu wybiegłam z auta trzaskając przy tym drzwiami. Gdy weszłam do lokalu zobaczyłam Carly i Roberta. Podeszłam do nich i uśmiechnęłam się sztucznie, żeby pokazać, że wszystko okej. Usiadłam na miejscu przyszykowanym dla mnie. Ku moim obawom przeczytałam karteczkę po mojej prawej stronie (po lewej siedziała Carly). Przybiłam sobie kolejnego facepalma. Na karteczce widniał napis ''Harry Styles''.
Modliłam się, żeby nie był to TEN Harry choć byłam przekonana, że chodzi o niego. Nie myliłam się. Po jakiś 10 minutach chłopak zjawił się w restauracji. Na informacji o swoim miejscu skrzywił się. Niechętnie usiadł koło mnie. Również nie byłam z tego zadowolona, ale cóż poradzę? Postanowiłam go ignorować i cieszyć się szczęściem Carly. Po obfitym posiłku i deserze wszyscy ruszyli na parkiet. Ja jak siedziałam, tak siedzę. Po pierwsze byłam tak najedzona, że nie wiem jak się doturlam do taksówki. Po drugie nie miałam ochoty tańczyć. Carly natomiast szalała wraz z Robem w przebranej już sukni. Rozejrzałam się za Harrym. Sama nie wiem dlaczego, przecież go nie lubię. Nigdzie go jednak nie było.
Podszedł do mnie jakiś przystojny chłopak.
C: Nie tańczysz?
Ja: Jestem za bardzo najedzona...A poza tym zbytnio nie umiem -uśmiechnęłam się do chłopaka.
C: O to jest nas dwoje. -chłopak również się uśmiechnął.- Zayn.
Ja: Skyler.
Zayn dosiadł się do mnie. Zaczęliśmy rozmawiać.
Z: Carly to twoja siostra?
Ja: Tak. Zgaduję, że ty byłeś zaproszony przez pana młodego.
Z: A dokładniej przez jego świadka... Poznałaś go już?
Oni się znali? -,-
Ja: Niestety...
Z: Nie polubiliście się?
Ja: Nie za bardzo.
Zapadła cisza. Chłopak wstał. Myślałam, że chce odejść, gdyż nie byłam zbyt dobrą towarzyszką na imprezy. Zayn jednak podał mi rękę:
-Zatańczysz?
Popatrzyłam pytająco.
-No weź po wygłupiamy się trochę, jak przyjaciele. -chłopak słodko się uśmiechnął, co sprawiło, że nie umiałam mu odmówić.
Zaczęliśmy się wygłupiać i ''tańczyć''. Faktycznie nie umieliśmy tańczyć, co powodowało u nas napady śmiechu. Był całkiem spoko, nie umiałam zrozumieć, dlaczego przyjaźni się z Harrym. W tym momencie zabrzmiała wolna piosenka. Podziękowałam Zaynowi za taniec i chciałam usiąść, ale Carly mi nie pozwoliła. Złapała mnie za rękę mówiąc coś, że nie można teraz siedzieć.
-Ale ja nawet nie mam z kim tańczyć. -próbowałam się bronić.
C: Bez żadnych wymówek.
Siostra popchnęła mnie do przodu. Wpadłam prosto nie NIEGO. Tak Harrego. Zobaczyłam Roba, który również popchnął Harrego na mnie. Oboje przewróciliśmy oczami. Przez naciski innych nie mieliśmy wyboru. Harry objął mnie ze skrzywieniem na twarzy, a ja położyłam ręce wokół jego szyi z równie skrzywioną miną.
Było całkiem miło. Co ja gadam miło? Z nim? No chyba nie!
Piosenka skończyła się. Harremu zmienił się wyraz twarzy. Było to coś po między zdziwieniem, a zadowoleniem. Uśmiechnęłam się lekko.Odwróciłam się i oddaliłam się od chłopaka.
~~
SIEMA :D
WOW nie mogę uwierzyć, ile komentarzy jest pod tamtym rozdziałem : 3 Jesteście boskie ^.^ Dziękuję! .xx
wtorek, 13 listopada 2012
Two. ''Będziesz świadkową?''
W taksówce trochę ochłonęłam. W mgnieniu oka zajechałam pod mieszkanie moje i babci. Wręczyłam taksówkarzowi pieniądze i skierowałam się do drzwi wejściowych. Po przekroczeniu progu domu usłyszałam, że babcia z kimś rozmawia. Gdy zdjęłam buty i weszłam do salonu. Nie mogłam uwierzyć kto siedzi na kanapie i sączy herbatkę. Była tam moja siostra, Carly. Była ode mnie starsza o 7 lat. Wyjechała z Londynu do Manchesteru. Byłam ciekawa co robi w Londynie i to o drugiej w nocy. Jednak pytania zostawiłam na koniec. Na początek rzuciłam się siostrze na szyję. Jednak po chwili już nie mogłam wytrzymać:
Ja: Co ty tu robisz?
C: Twoja starsza siostra wychodzi za mąż!
Nie mogłam w to uwierzyć. MOJA CARLY BĘDZIE ZAMĘŻNA! W odpowiedzi zaczęłyśmy piszczeć.
C: Będziesz świadkową, młoda?
Ja: Jeszcze się pytasz? Jasne!
Przytuliłam się do siostry. Zapomniałam już nawet o niezbyt udanej dyskotece.
B: Dobrze, idźcie się wykąpać i do łóżek.
Uśmiechnęłam się, babcia zawsze tak mówiła jak byłyśmy małe.
Wzięłam szybki prysznic i po chwili siedziałam już w piżamce obok Carly. Gadałyśmy chyba do piątej nad ranem. Gdy w końcu oczy nam się zamknęły.
~rano~
Obudziły mnie promienie świecące prosto na moją twarz. Sięgnęłam po telefon i spojrzałam na wyświetlacz. 13.21, mogłam się tego spodziewać. Przetarłam twarz dłońmi i dopiero wtedy zobaczyłam, że mojej siostry nie ma w pokoju. Wyszłam na z pokoju. W domu byłam tylko ja. Wróciłam do pokoju. Zauważyłam, że na łóżku był biały karton z karteczką, gdzie było napisane ''dla mojej ukochanej druhny''. Otworzyłam pudełko. Była tam całkiem ładna kremowa sukienka i moja zmora, szpilki. Nienawidziłam chodzić na obcasach... Ale cóż czego się nie robi dla ukochanej siostry.
Od razu ściągnęłam z siebie piżamę i ubrałam sukienkę wybraną przez pannę młodą. Muszę przyznać, że wyglądałam dość ładnie. Popatrzyłam z niechęcią na szpilki. Westchnęłam i je ubrałam. W kartonie znajdowała się koperta, jak się okazało było to zaproszenie na ślub:
Dzień zleciał mi bardzo szybko. O 20.00 siostra wraz z babcią wróciły do domu. Zjadłyśmy kolacje. Zaczęłam pytać się o przyszłego szwagra. Dowiedziałam się, że pracuję w wielkiej firmie, przez co zrozumiałam, że na pewno jest dość bogaty. Miał ponoć 27 lat i nie pochodził z Anglii, tylko z Francji. Poznali się przez przypadek w Starbucksie.
Ja: Właśnie się zorientowałam, że nie miałaś wieczoru panieńskiego!
C: Urządzimy go po ślubie...
Ja: Nie no, co ty! Poczekaj...
Pobiegłam do szafki i wyjęłam szampana, którego dostałam na osiemnastkę. Otworzyłam go i powiedziałam:
-Za moją najcudowniejszą siostrę!
~Rano~
Obudził nas budzik. Od razu pojechałyśmy się do fryzjera i kosmetyczki. Po 3 godzinach ubrałyśmy się w suknie i wsiadłyśmy do limuzyny. Ten facet musi być naprawdę bogaty... W mgnieniu oka podjechałyśmy pod kaplicę. Carly stanęła przed wejściem do kościoła. Wzięłam ją za rękę i uśmiechnęłyśmy się. Carly wyglądała nieziemsko. Szepnęłam to do niej cicho i zaraz po tym otworzono nam drzwi do kaplicy. Kościół był pełen gości. Przyjrzałam się panu młodemu. Był całkiem przystojny i zdawał się być uczciwy. Popatrzyłam na siostrę. Wpatrywała się w niego jak obrazek, z resztą wzajemnością. Gdy doszłyśmy do ołtarza, stanęłam przy ławce przygotowanej dla świadków pana i panny młodej. Nie mogłam uwierzyć kto stoi koło mnie.
~~
Hej :) Dziękuję za wszystkie komentarze, nie spodziewałam się aż tylu :D Sądziłam, że może będzie 1, 2 a tu 8 : 3
DZIĘKUJĘ BARDZO .xx
Ja: Co ty tu robisz?
C: Twoja starsza siostra wychodzi za mąż!
Nie mogłam w to uwierzyć. MOJA CARLY BĘDZIE ZAMĘŻNA! W odpowiedzi zaczęłyśmy piszczeć.
C: Będziesz świadkową, młoda?
Ja: Jeszcze się pytasz? Jasne!
Przytuliłam się do siostry. Zapomniałam już nawet o niezbyt udanej dyskotece.
B: Dobrze, idźcie się wykąpać i do łóżek.
Uśmiechnęłam się, babcia zawsze tak mówiła jak byłyśmy małe.
Wzięłam szybki prysznic i po chwili siedziałam już w piżamce obok Carly. Gadałyśmy chyba do piątej nad ranem. Gdy w końcu oczy nam się zamknęły.
~rano~
Obudziły mnie promienie świecące prosto na moją twarz. Sięgnęłam po telefon i spojrzałam na wyświetlacz. 13.21, mogłam się tego spodziewać. Przetarłam twarz dłońmi i dopiero wtedy zobaczyłam, że mojej siostry nie ma w pokoju. Wyszłam na z pokoju. W domu byłam tylko ja. Wróciłam do pokoju. Zauważyłam, że na łóżku był biały karton z karteczką, gdzie było napisane ''dla mojej ukochanej druhny''. Otworzyłam pudełko. Była tam całkiem ładna kremowa sukienka i moja zmora, szpilki. Nienawidziłam chodzić na obcasach... Ale cóż czego się nie robi dla ukochanej siostry.
Od razu ściągnęłam z siebie piżamę i ubrałam sukienkę wybraną przez pannę młodą. Muszę przyznać, że wyglądałam dość ładnie. Popatrzyłam z niechęcią na szpilki. Westchnęłam i je ubrałam. W kartonie znajdowała się koperta, jak się okazało było to zaproszenie na ślub:
Serdecznie zapraszamy Skyler Forrester na uroczystość ślubną, która odbędzie się 20 czerwca o godz. 12.30 w kościele...
Czekaj, czekaj jutro jest 20 czerwca! Nie mogłam uwierzyć. Jak ona to wszystko zaplanowała? To jakieś szaleństwo! Ściągnęłam z siebie sukienkę i naciągnęłam na siebie swoje jeansy i kremowy sweterek. Skierowałam się do kuchni. Leżały tam naleśniki i kakao. Było jeszcze ciepłe. Zabrałam się za jedzenie wspaniałego śniadania. Po posiłku zaczęłam zastanawiać się co kupić siostrze.Dzień zleciał mi bardzo szybko. O 20.00 siostra wraz z babcią wróciły do domu. Zjadłyśmy kolacje. Zaczęłam pytać się o przyszłego szwagra. Dowiedziałam się, że pracuję w wielkiej firmie, przez co zrozumiałam, że na pewno jest dość bogaty. Miał ponoć 27 lat i nie pochodził z Anglii, tylko z Francji. Poznali się przez przypadek w Starbucksie.
Ja: Właśnie się zorientowałam, że nie miałaś wieczoru panieńskiego!
C: Urządzimy go po ślubie...
Ja: Nie no, co ty! Poczekaj...
Pobiegłam do szafki i wyjęłam szampana, którego dostałam na osiemnastkę. Otworzyłam go i powiedziałam:
-Za moją najcudowniejszą siostrę!
~Rano~
Obudził nas budzik. Od razu pojechałyśmy się do fryzjera i kosmetyczki. Po 3 godzinach ubrałyśmy się w suknie i wsiadłyśmy do limuzyny. Ten facet musi być naprawdę bogaty... W mgnieniu oka podjechałyśmy pod kaplicę. Carly stanęła przed wejściem do kościoła. Wzięłam ją za rękę i uśmiechnęłyśmy się. Carly wyglądała nieziemsko. Szepnęłam to do niej cicho i zaraz po tym otworzono nam drzwi do kaplicy. Kościół był pełen gości. Przyjrzałam się panu młodemu. Był całkiem przystojny i zdawał się być uczciwy. Popatrzyłam na siostrę. Wpatrywała się w niego jak obrazek, z resztą wzajemnością. Gdy doszłyśmy do ołtarza, stanęłam przy ławce przygotowanej dla świadków pana i panny młodej. Nie mogłam uwierzyć kto stoi koło mnie.
~~
Hej :) Dziękuję za wszystkie komentarze, nie spodziewałam się aż tylu :D Sądziłam, że może będzie 1, 2 a tu 8 : 3
DZIĘKUJĘ BARDZO .xx
środa, 7 listopada 2012
One. ''Nie mieści mi się to w głowie''
Jak zwykle lekcja historii dłużyła się w nieskończoność. Gdy dzwonek zadzwonił od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Była to ostatnie lekcja w tej szkole. Świadectwa rozdali nam wcześniej, żebyśmy zanieśli je na wybraną uczelnię, więc dzisiaj był ostatni dzień. Mimo, że to szkoła, lubiłam tu przychodzić.
Jestem już absolwentką. Nie mogłam w to uwierzyć. A zdaję mi się, że jeszcze wczoraj kończyłam podstawówkę.
Szłam z moją przyjaciółką, Robyn. Skierowałyśmy się ku szafkom, żeby zabrać ostatnie rzeczy.
Val: Nie mogę uwierzyć, że skończyłyśmy szkołę średnią. Nareszcie. -odetchnęła z ulgą.
Ja: Ale wiesz,że teraz czeka nas pięcioletnia nauka na studiach?
Rob: Zdaję sobie z tego sprawę, ale to już nie to samo! Studenckie życie, mała!
Uśmiechnęłam się i wyjęłam moją torbę z szafki. Gdy odwróciłam się stał przed nami nasz przyjaciel, Adam. Chłopak uśmiechnął się na nasz widok.
Adam: Val już planujesz imprezy?
Rob: A żebyś wiedział!
Robyn i Adam często się przekomarzali, jednak tak naprawdę bardzo się lubili.
Adam: Idziesz, Sky?
Ja: Zaraz do was dojdę.
Wzruszyli ramionami i kontynuowali swoje dyskusje.
Przeszłam przez całą szkołę. Z każdym kątem łączyły się wspomnienia, i te wesołe, jak i te smutne.
Popędziłam ku wyjściu. Przed szkołą stali już tylko Val i Adam. Podeszłam do nich i ostatni raz spojrzałam na budynek szkoły. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
Skierowaliśmy się na przystanek autobusowy. Pożegnaliśmy się z Val. Wsiedliśmy z Adamem do autobusu (był on moim sąsiadem, więc często wracaliśmy razem).
Adam: Jeszcze nie mieści mi się w głowie to, że teraz nie będziemy już wszyscy razem w jednej klasie.
Ja: Też w to nie mogę jeszcze uwierzyć... Ale wiesz nadal będziemy przecież przyjaciółmi. Będziecie czasem przyjeżdżać z Robyn do Oxfordu?
Adam: Jasne, że będziemy.
Chłopak uroczo się uśmiechnął. Resztę drogi jechaliśmy w ciszy.
Nie wiem dlaczego zawsze gadaliśmy jak najęci. Adam od jakiegoś czasu dziwnie się zachowywał. Jakoś inaczej.
Wysiedliśmy z autobusu i gdy chciałam się z nim pożegnać, chłopak mnie zatrzymał. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
Adam: Hej Sky... Muszę ci coś powiedzieć...
Nie zdążył dokończyć, gdyż z mojego domu dobiegł krzyk babci.
Ja: Przepraszam muszę iść... To było coś ważnego? Powiesz mi później,ok?
Adam: Jasne, nie to nic ważnego...
Uśmiechnęłam się do zmieszanego chłopaka i pobiegłam do domu.
Okazało się, że w domu jest mysz i babcia się przestraszyła.
Było to dość śmieszne. Stała na krześle z miotłą w rękach.
Podeszłam do rzekomej myszy i okazało się że to zabawka, którą przyniósła nie wiadomo skąd nasza kicia, Martha.
Z babcią mieszkam od 13 roku życia. Od wypadku rodziców. Z babcią nie było najlepiej. Była już w podeszłym wieku i dość mocno chorowała. Na mnie więc spadły wszelkie obowiązki domowe, takie jak zakupy, gotowanie obiadów itp. W sumie nie przeszkadzało mi to. Po śmierci rodziców babcia bez wahanie przygarnęła mnie do siebie. Poza tym to ona nauczyła mnie prawie wszystkiego o gotowaniu. Pomagając jej choć trochę mogła odwdzięczyć się za to co dla mnie zrobiła. Niestety niedługo będę musiała wyjechać na studia do innego miasta. Załatwiłam jednak babci profesjonalną opiekę, a poza tym obiecałam że będę ją często odwiedzać. Naprawdę ją kochałam. Rozumiała, że jest młoda i że chcę się rozwijać, więc nie miała mi tego za złe.
Stwierdziłam jednak, że jeszcze 3 miesiące do rozpoczęcia następnego etapu nauki, więc powinnam to wykorzystać.
Chciałam odpocząć. Jednak nie dano mi na to szansy, gdyż napisała do mnie Rob:
Idziemy na imprezę szykuj się. Będę po ciebie o 18.00 Robyn xx
Nie byłam przekonana co do tego planu, jednak nie zdążyłam odpisać, bo już dostałam kolejną wiadomość, również od Robyn:
I nie przyjmuję odmowy. Żyjmy póki jesteśmy młode.
Uśmiechnęłam się i popatrzyłam na zegarek. Była 16.42. Popędziłam na górę, aby się przygotować. Nałożyłam na siebie kremową sukienkę i szpilki. Rzadko kiedy je ubierałam, ale jak już szaleć, to szaleć. Zeszłam na dół, gdy usłyszałam dzwonek. W drzwiach stała Rob i Adam. Gdy im otworzyłam usłyszałam z ich ust równe ''WOW''.
Uśmiechnęłam się i pożegnałam się z babcią.
Wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy do klubu.
~w klubie~
W ogóle nie mogłam się rozluźnić. Val natomiast była już nieźle wstawiona. Tańczyła z jakimś niezłym ciachem.
Nie wiedziałam co ja tu w ogóle robię. Nienawidziłam takich miejsc. Dosiadało się do mnie kilku facetów, ale byli tak zlani, że nawet nie rozumieli, że nie chcę z nimi gadać. Westchnęłam i
odeszłam od barku. Gdy już chciałam wychodzić, zaczepił mnie jakiś koleś. Nie zwracałam na niego uwagi. Jednak nie dawał mi spokoju. Odwróciłam się i spojrzałam w jego twarz. Widać było, że jest nieźle nawalony.
Chłopak: Co nie chcesz się trochę zabawić? Jestem sławny i bogaty!
Nie zwracałam uwagi na zaczepki.
- Przecież takie jak ty zawsze na takie coś lecą!
Co to niby miało znaczyć ''takie jak ty''?!Bez zastanowienia dałam chłopakowi w twarz. Od razu zamilkł i spojrzał na mnie zdziwiony. Nie parzyłam na niego tylko odwróciłam się i skierowałam się do taksówki, która właśnie zajechała pod klub.
niedziela, 4 listopada 2012
Bohaterowie.
Skyler Anne Forrester
Osiemnastolatka mieszkająca w Londynie wraz z babcią. Jest dość szalona i stawia na swoim. Dobrze się uczy. W tym roku kończy szkołę i zamierza pójść na studia do Oxfordu. Ma dwoje przyjaciół,
Valerie i Adama. Uwielbia zwierzęta i pomaga w schronisku. Jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym, kiedy miała 13 lat.
Robyn Valerie Foutley
Osiemnastolatka mieszkająca w Londynie.
Najlepsza przyjaciółka Skyler.
Uwielbia imprezy. Jest spontaniczna i odważna. Niezbyt lubi się uczyć i ku jej uldze skończyła już szkołę średnią.
Jej rodzice to milionerzy, więc dziewczyna rzadko kiedy pracuje. Chce się wybrać na studia aktorskie.Kocha Skyler i traktują się jak siostry. To Val zawsze namawia Skyler na różne szalone pomysły, które nie zawsze kończą się dobrze.
Adam Avada
Osiemnastolatek również mieszkający w Londynie. Przyjaciel Val i Sky. Pięknie szkicuje i maluje. Wybiera się na studia plastyczne. Jest kreatywny i zabawny. Skrycie podkochuje się w jednej ze swoich przyjaciółek.
Liam Payne, 19 lat
Louis Tomlinson, 20 lat
Zayn Malik, 19 lat
Harry Styles, 18 lat
Niall Horan, 19 lat
Pięciu utalentowanych i pięknych panów.
Dakota Webster
Sprytna i wredna osiemnastolatka mieszkająca w willi pod Londynem. Chodziła do klasy ze Skyler i Valerie. Dziewczyny nienawidzą się od pierwszej klasy podstawówki.
Jest bardzo przebiegła i dwulicowa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)